Czym są Spółdzielcze Kasy Oszczędnościowo Kredytowe
Spółdzielcze Kasy Oszczędnościowo Kredytowe (SKOK) to parabankowe instytucje spółdzielcze. Zrzeszają osoby, które wspólnie gromadzą oszczędności w celu pomnażania kapitału i udzielania sobie pożyczek na bardziej atrakcyjnych warunkach niż w banku. Ideą ich działania jest pomoc ludziom niezamożnym w dostępie do kapitału. SKOK-i są instytucjami spółdzielczymi, a więc nie działają dla zysku. Do SKOK-u przystąpić może każdy, kto zaakceptuje deklaracje członkowską, opłaci wpisowe i wykupi co najmniej jeden udział. Wszystkie polskie SKOK-i zrzeszone są w Krajowej Spółdzielczej Kasie Oszczędnościowo-Kredytowej (Kasa Krajowa SKOK).
SKOK-i istniały jeszcze przed wojną jako Spółdzielcze Kasy Oszczędnościowo Pożyczkowe. W latach 90-tych SKOK-i zostały reaktywowane przez Grzegorza Biereckiego z Prawa i Sprawiedliwości oraz prawnika od prawa spółdzielczego – Adama Jedlińskiego. Ojcem chrzestnym SKOK-ów został Lech Kaczyński (wówczas wiceprzewodniczący NSZZ „Solidarność”).
Zacna idea spółdzielczych związków kredytowych wykorzystana do budowy mega piramidy finansowej
Spółdzielcze związki kredytowe znane są na całym świecie i zazwyczaj funkcjonują prawidłowo i uczciwie pod publiczną kontrolą. Niestety w warunkach polskiej transformacji okazały się sposobem na drenaż biednych ludzi z pieniędzy przez uberkastę. W Polsce wykorzystano ideę spółdzielczych związków kredytowych do stworzenia gigantycznej piramidy finansowej.
Według głównego założenia, Spółdzielcze Kasy Oszczędnościowo Kredytowe powinny zrzeszać mniej zamożnych ludzi, gromadzących wspólnie swoje oszczędności i z tych pieniędzy udzielających sobie wzajemnie pożyczek na atrakcyjnych warunkach. W polskiej rzeczywistości tylko pierwsza część tego założenia została spełniona. Owszem SKOK-i gromadzą oszczędności mniej zamożnych ludzi ale ich pieniądze w zasadniczej większości przez wiele lat były wytransferowywane na prywatne konta uberkasty. W tym celu stworzony został specjalny system spółek oraz fundacji w Polsce i rajach podatkowych, głównie w Luksemburgu. W najbardziej intensywnym okresie trwania procederu, drenaż Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo Pożyczkowych doprowadził 13 SKOK-ów do upadku, a łączna suma wytransferowanych pieniędzy sięgnęła astronomicznej kwoty 6 mld zł. Afera SKOK-ów przewyższa więc wielokrotnie skalą wszystkie inne afery.
Drenaż SKOK-ów przez Fundację na rzecz Polskich Związków Kredytowych z Grzegorzem Biereckim jako prezesem
Największą patologią w działalności SKOK-ów był fakt, iż przez długi czas działały one bez publicznego nadzoru. Przez 15 lat działalność SKOK-ów regulowała ustawa z roku 1995 O spółdzielczych kasach oszczędnościowo-kredytowych napisana pod kierunkiem Adama Jedlińskiego. Według tej ustawy, wszystkie SKOK-i musiały należeć do tzw. Kasy Krajowej SKOK. Kasa Krajowa była dla nich jedyną instytucją nadrzędną i kontrolną. Problem w tym, że nie była ona instytucją publiczną. 75% głosów na walnych zebraniach Kasy Krajowej SKOK miała prywatna Fundacja na rzecz Polskich Związków Kredytowych. Na dodatek szefem obu podmiotów był ten sam człowiek – senator Prawa i Sprawiedliwości Grzegorz Bierecki. W efekcie system SKOK-ów uzależniony były praktycznie od jednego człowieka. To Grzegorz Bierecki mógł decydować o byciu lub nie, poszczególnych SKOK-ów. Na dodatek senator Prawa i Sprawiedliwości Grzegorz Bierecki był praktycznie nieodwoływalny. Zarząd Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych składał się z: Grzegorza Biereckiego, jego brata Jarosława Biereckiego oraz twórcy patologicznej ustawy o SKOK – Adama Jedlińskiego.
Fundacja na rzecz Polskich Związków Kredytowych wykorzystywała swoją pozycję w systemie i z czasem stała się głównym partnerem biznesowym poszczególnych SKOK-ów oraz spółek świadczących dla SKOK-ów usługi. Wynajmowała SKOK-om lokale, udostępniała znak firmowy SKOK, prowadziła usługi szkoleniowe. Usługi Fundacji z prezesem Grzegorzem Biereckim na czele były dla SKOK-ów po prostu obowiązkowe np. szkolenia należało obowiązkowo ponawiać w specjalnej szkole należącej do Fundacji, co dwa lata. Jeżeli SKOK chciał działać to musiał korzystać z całego pakietu usług Fundacji. Za wszystkie te usługi SKOK-i musiały Fundacji słono płacić. Ceny owych „usług” były mocno zawyżone w stosunku do cen rynkowych. SKOKI płaciły zawyżone ceny za coś czego nie potrzebowały (np. obowiązkowe szkolenia co dwa lata) lub za coś za co nie powinny w zasadzie płacić w ogóle (używanie logo SKOK).
Jakby tego było mało, Fundacja na rzecz Polskich Związków Kredytowych dokonywała zakupów akcji i udziałów w różnych spółkach tylko po to by je potem odsprzedać Kasie Krajowej SKOK z kilkukrotnym przebiciem cenowym. Ponieważ szefem obu podmiotów był ten sam Grzegorz Bierecki z PiS, więc w takiej transakcji reprezentował zarówno kupującego jak i sprzedającego!
W efekcie drenażu Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo Kredytowych, Fundacja na rzecz Polskich Związków Kredytowych z prezesem Grzegorzem Biereckim na czele w przeciągu dwudziestu lat pomnożyła majątek 300 razy, z 70 tys. USD do 21,5 mln USD (65 mln PLN)!
Wyciąganie środków finansowych ze Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo Kredytowych metodą na outsourcing.
Z czasem wokół SKOK-ów wyrosła całą masa podejrzanych spółek, do których wyprowadzane były zadania i funkcje wykonywane dotychczas przez pracowników SKOK. Wiele SKOK-ów zlecało odpłatnie wszystko co się tylko dało firmom zewnętrznym założonym specjalnie w tym celu przez ich zarządy lub osoby powiązane z zarządem. Za taki outsourcing SKOK-i słono płaciły.
Przykładowo, tworzono zewnętrzną firmę do oceny zdolności kredytowej. Do firmy tej przechodzili ci pracownicy SKOK-u, którzy do tej pory zajmowali się oceną wniosków wewnątrz samej kasy. Od tego momentu SKOK płacił już tej zewnętrznej firmie spore pieniądze za ocenę wniosków kredytowych. Niektóre SKOK-i płaciły firmom zewnętrznym nawet za używanie własnych znaków graficznych np. logo. W zarządach firm okołoskokowych zasiadali często członkowie zarządu lub pracownicy tego SKOK-u, dla którego firma świadczyła odpłatnie usługi. Zdarzały się nawet sytuacje, że zarząd SKOK-u i obsługującej go firmy zewnętrznej był identyczny. W efekcie takiej patologii, umowy outsourcingu pomiędzy tymi podmiotami negocjowali sami ze sobą, ci sami ludzie!
Wysysanie środków finansowych ze SKOK-ów metodą na outsourcing odbywało się bardzo często bez umiaru. Przykładowo, SKOK Wspólnota powołał do swojej obsługi aż 50 firm zewnętrznych, do których przeniósł wszystkich pracowników, cały sprzęt, systemy informatyczne oraz budynki. W efekcie tego, sam SKOK Wspólnota nie posiadał już nic i nie zatrudniał pracowników. Za wszystko płacił firmom zewnętrznym. Podobnie, choć zazwyczaj na mniejszą skalę, działało wiele innych SKOK-ów.
SKOKI zawierały, z owymi specjalnie powołanymi firmami, wieloletnie umowy z bardzo długimi okresami wypowiedzenia oraz wysokimi karami umownymi. Płaciły horrendalnie wysokie ceny za wyprowadzone na zewnątrz usługi. Poszczególne firmy zewnętrzne tworzone były tylko do obsługi konkretnego SKOK-u i nie wykonywały żadnych zleceń dla innych podmiotów gospodarczych. Należy dodać, że wszelkie ryzyko operacyjne ponosiły przy tym już tylko i wyłącznie SKOK-i a nie obsługujące je firmy zewnętrzne. Ryzyko nie było wyprowadzane na zewnątrz razem z usługą. Przykładowo, jeżeli firma zewnętrzna źle oceniła zdolność kredytową to koszty złego kredytu ponosił tylko i wyłącznie sam SKOK.
Należy wspomnieć, że jedną z takich firm powołanych do drenowania SKOK-ów była założona przez Grzegorza Biereckiego agencja reklamowa Media SKOK, przemianowana później na Agencję Reklamową Apella. Firma ta działa dla SKOK-ów do dzisiaj. Jej siedziba znajduje się w budynku SKOK-u Stefczyka. W agencji Apella, w latach 2009- 2016, kierownikiem ds. projektów medialnych była Patrycja Kotecka – żona Prokuratora Generalnego i Ministra Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro. Tak więc Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro również wzbogacił się się na drenażu SKOK-ów.
Transferowanie pieniędzy Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo Kredytowych do raju podatkowego
Aby usprawnić proceder drenowania SKOK-ów ze środków finansowych, w Luksemburgu (raj podatkowy) utworzona została specjalna spółka SKOK Holding S.a.r.l. Spółka ta przejmowała stopniowo kontrolę nad firmami obsługującymi SKOK-i od Kasy Krajowej SKOK. Środki finansowe pozyskane od SKOK-ów za usługi wyprowadzane były poza system kas i trafiały na konta w raju podatkowym. W samym tylko roku 2013 wytransferowano w ten sposób do Luksemburga 140 mln złotych! Przy takim drenażu finansowym, Kasa Krajowa SKOK nie miała już wystarczających środków by wspierać SKOK-i w sytuacjach kryzysowych. Aby pozyskać środki wyemitowała obligacje o wartości 50 mln zł., które zakupił również SKOK Holding. W ten sposób Kasa Krajowa SKOK na ratowanie SKOK-ów pożyczała swoje własne wcześniej wytransferowane pieniądze. SKOK-i zadłużały się w luksemburskim SKOK Holding, gdyż jak wiadomo, obligacje trzeba z czasem wykupić płacąc odsetki. Jest to po prostu rodzaj oprocentowanej pożyczki.
Kreatywna księgowość SKOK-ów metodą na ukrycie strat
W celu ukrycia strat, SKOK-i prowadziły również kreatywną księgowość np. dokonując jedynie 10% odpisu od przeterminowanych wierzytelności. Z czasem powołano w Luksemburgu kolejną specjalną spółkę ASK Invest S.a.r.l, która skupywała złe wierzytelności SKOK-ów płacąc za nie bezwartościowymi warunkowymi skryptami dłużnymi. Płatności związane ze skryptami uzależnione były od spłaty przejętych wierzytelności (często nieegzekwowalnych). W efekcie SKOK-i otrzymywały bezwartościowe papiery ale dzięki temu pozbywały się również należności i mogły zaniżać odpisy aktualizacyjne. Krótko rzecz ujmując ukrywano straty.
Senator Prawa i Sprawiedliwości Grzegorz Bierecki – twórca, zarządca i mózg systemu SKOK
Jak już wspomniałem wcześniej, senator Prawa i Sprawiedliwości Grzegorz Bierecki łączył stanowisko prezesa Kasy Krajowej SKOK ze stanowiskiem prezydenta Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych, która miała 75% udział w Kasie. Dzięki temu Grzegorz Bierecki uzależnił SKOK-i od opłacania się fundacji, w której był praktycznie nieodwoływalnym prezesem. Niestety nie był to jedyny sposób wykorzystywania SKOK-ów przez Grzegorza Biereckiego z Prawa i Sprawiedliwości. Ponadto:
- był współwłaścicielem spółki Arenda, od której SKOK-i wynajmowały lokale;
- przewodniczył radzie nadzorczej największego ze SKOK-ów – Kasy Stefczyka;
- był współwłaścicielem Spółdzielczego Instytutu Naukowego, który miał 1% udział w luksemburskim SKOK Holding ale, dzięki prawu luksemburskiemu, pobierał z tego tytułu większą dywidendę niż Kasa Krajowa z 80% udziałem;
- był prezesem w luksemburskim SKOK Holding, który kontrolował spółki świadczące usługi dla SKOK-ów i pobierał dywidendy od ich działalności;
- zasiadał we władzach kilkunastu spółek świadczących usługi dla SKOK-ów;
- do władz Kasy Krajowej SKOK wprowadził swojego brata Jarosława a później syna Dominika;
- po likwidacji Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych, jej majątek (ponad 77 mln zł) trafił do spółki braci Biereckich zamiast do Kasy Krajowej SKOK.
W czasach gdy SKOK-i nie były objęte nadzorem publicznym, Grzegorz Bierecki z PiS zarobił na nich 65 mln zł i stał się jednym z najbogatszych polityków. Jego brat Jarosław Bierecki na SKOK-ach zarobił wówczas 11 mln złotych. Niedawno ujawnione zostały nagrania z rozmowy Leszka Czarneckiego z Markiem Chrzanowskim. W rozmowie Leszek Czarnecki informuje, iż Grzegorz Bierecki chciał u niego w Getin Banku zdeponować potajemnie 60-70 mln zł z Kasy Krajowej SKOK. Czarnecki odmówił, gdyż uznał te pieniądze za „brudne i nielegalnie wyciągnięte ze SKOK-ów„. Ta szczerość Leszka Czarneckiego nie spodobała się oczywiście Prawu i Sprawiedliwości. Zbigniew Ziobro „zmusił więc swoimi metodami” Leszka Czarneckiego do wyjazdu na zawsze do Stanów Zjednoczonych. Tam zapewne nikt nie będzie Czarneckiego już pytał o aferę SKOK.
Gigantyczne zarobki członków zarządu i rad nadzorczych Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo Rozliczeniowych
Największe ze SKOK-ów okazywały się często tymi, które przynosiły największe straty. Nie przeszkadzało to jednak członkom ich zarządów, w wypłacaniu sobie gigantycznych wynagrodzeń. Średnio brali 70 000 zł wynagrodzenia miesięcznie. Z kolei sam szef Kasy Krajowej SKOK, mózg i twórca systemu – Grzegorz Bierecki otrzymywał z systemu SKOK 300 000 zł miesięcznego wynagrodzenia. W przypadku rozwiązania umowy, członek zarządu zatrudniony w systemie SKOK pobierał gigantyczną odprawę. Zarabiali nawet członkowie rad nadzorczych (pomimo ustawowego zakazu). Podpisywano z nimi umowy zlecenia i zatrudniano ich w firmach obsługujących SKOK-i. Do SKOK-ów zanosili swoje oszczędności głównie biedni emeryci. Tak więc na samo jedno wynagrodzenie Grzegorza Biereckiego z Prawa i Sprawiedliwości zrzutkę musiało robić setki emerytów miesięcznie.
Blokowanie wprowadzenia nadzoru publicznego nad Spółdzielczymi Kasami Oszczędnościowo Kredytowymi
Należy jeszcze raz podkreślić, iż cała afera SKOK rozwinęła się na ogromną skalę, przede wszystkim dzięki temu, że Spółdzielcze Kasy Oszczędnościowo Kredytowe przez wiele lat pozostawały poza publiczną kontrolą. Gdyby SKOK-i objęto odpowiednio wcześnie nadzorem Komisji Nadzoru Finansowego, to afer SKOK-ów by nie było. Furtki do przekrętów w SKOK-ach znajdowały się w patologicznej Ustawie z dnia 14 grudnia 1995 r. o spółdzielczych kasach oszczędnościowo kredytowych napisanej pod kierunkiem współtwórcy systemu SKOK – Adama Jedlińskiego.
Ustawa z 1995 roku wprowadzała przymus zrzeszania się SKOK-ów w Kasie Krajowej SKOK, w której 75% głosów na walnych zebraniach miała prywatna Fundacja na rzecz Polskich Związków Kredytowych. Nieodwoływalnym prezesem Fundacji był Grzegorz Bierecki. Obok niego, w jej zarządzie zasiadał jego brat oraz autor ustawy Adam Jedliński.
System SKOK był przez kilkanaście lat prawdziwą dojną krową dla ludzi Prawa i Sprawiedliwości. Ludzie ci bogacili się na drenażu SKOK-ów i przez kilkanaście lat blokowali na różne sposoby objęcie SKOK-ów nadzorem publicznym. W 2006 roku posłowie opozycyjnej wówczas Platformy Obywatelskiej wnioskowali o objęcie SKOK-ów nadzorem Komisji Nadzoru Finansowego. Ich wniosek został odrzucony przez rządzące Prawo i Sprawiedliwość oraz Ligę Polskich Rodzin i Samoobronę. Prezesem LPR był wówczas Roman Giertych, a Samoobrony – Andrzej Lepper.
Lech Kaczyński – ojciec chrzestny systemu SKOK
W kwietniu 2008 roku Platforma Obywatelska złożyła w Sejmie projekt nowej ustawy o spółdzielczych kasach oszczędnościowo kredytowych. Projekt zakładał nadzór publiczny Komisji Nadzoru Finansowego nad SKOK-ami oraz wyłączał z systemu Fundację na rzecz Polskich Związków Kredytowych, której praktycznie nieodwoływalnym prezesem był Grzegorz Bierecki z Prawa i Sprawiedliwości.
Wtedy do gry wkroczyło PiS-owskie lobby obrońców patologii SKOK z ówczesnym prezydentem Lechem Kaczyński na czele. Należy dodać, że Lech Kaczyński był pierwszym prezesem i współzałożycielem Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych, a więc tej która miała wszechwładzę nad SKOK-ami. Był również współtwórcą systemu. Nazywano go nawet ojcem chrzestnym SKOK-ów. Gdyby Lech Kaczyński nie pełnił eksponowanych funkcji publicznych, zapewne poświeciłby się „działalności” w SKOK-ach razem z Grzegorzem Biereckim, a tak wspomagał je w ramach pełnionych wysokich funkcji publicznych.
Projekt ustawy o SKOK Prezydenta Lecha Kaczyńskiego umożliwiał przekręty na jeszcze większą skale
Lech Kaczyński i jego otoczenie (m.in. podsekretarz stanu Andrzej Duda) postanowili obronić patologiczny system SKOK przed propozycjami Platformy Obywatelskiej wprowadzającymi publiczny nadzór nad kasami. W tym celu uradzili, że przygotują na szybko kontr projekt ustawy o SKOK-ach. W zasadzie projekt taki mieli w znacznym stopniu gotowy, gdyż w 2006 roku Kasa Krajowa SKOK, z prezesem Grzegorzem Biereckim na czele, opracowała pod kierunkiem Adama Jedlińskiego, projekt umożliwiający robienie przekrętów w SKOK-ach z jeszcze większym rozmachem. Adam Jedliński dodał więc do tego projektu atrapę kontroli publicznej nad SKOK-ami i złożono to do w sejmu licząc naiwnie, że sejm w którym większość posiadała Platforma Obywatelska, to im przegłosuje. Potem anty-przekrętowy projekt Platformy Obywatelskiej straciłby sens prawny i nie byłby w ogóle głosowany.
W projekcie ustawy o SKOK wniesionym przez Prezydenta Lecha Kaczyńskiego pojawiała się jedynie fikcja kontroli publicznej nad SKOK-ami. Komisja Nadzoru Finansowego miała kontrolować SKOK-i jedynie poprzez ich Kasę Krajową i przy jej ścisłym udziale. Przykładowo, KNF nie mogłaby nakazywać działań naprawczych bezpośrednio kontrolowanemu SKOK-owi. Ze wszystkimi zaleceniami musiałaby zwracać się do Kasy Krajowej, aby to ona podjęła stosowne działania w SKOK-u. Kasa Krajowa SKOK pozostawałaby przy tym dalej pod kontrolą Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych prezesa Grzegorza Biereckiego z Prawa i Sprawiedliwości.
Na domiar złego, projekt ustawy o SKOK wniesiony do sejmu przez Lecha Kaczyńskiego, wprowadzał do regulacji kolejne zapisy umożliwiające robienie przekrętów na jeszcze większą skalę:
- Kasa Krajowa SKOK zyskiwałaby prawo do zatwierdzania członków zarządu poszczególnych SKOK-ów (zapewne zatwierdzałaby wtedy samych PiS-owskich działaczy lub członków ich rodzin);
- SKOK-i miałyby świadczyć usługi finansowe również dla klientów nie będących ich członkami (dzięki temu zyskałyby możliwości zarezerwowane dotychczas dla banków);
- wydłużano maksymalny okres pożyczek udzielanych przez SKOK-i z 5 do aż 30 lat;
- SKOK-i zyskiwały możliwość wystawiania tytułu egzekucyjnego (mogłyby egzekwować wierzytelności z pominięciem sądów);
- SKOK-i miały dostać możliwość handlowania wierzytelnościami na rynku komercyjnym.
Po przyjęciu projektu ustawy o SKOK według propozycji Prezydenta Lecha Kaczyńskiego SKOK-i otrzymałyby możliwości i uprawnienia zarezerwowane dotychczas dla banków, a jednocześnie ich zabezpieczenia pozostałyby w zasadzie na dotychczasowym niskim, sprzyjającym patologiom, poziomie. Wszystko kontrolowałaby dalej Kasa Krajowa zależna całkowicie od Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych. Kontrola Komisji Nadzoru Finansowego byłaby iluzoryczna. Absolutnie pewne jest, że po przyjęciu takiego projektu ustawy, patologie w SKOK-ach osiągnęłyby ogromny rozmiar. Konieczna byłaby interwencja Państwa na szeroka skalę.
Prezydent Lech Kaczyński i Andrzej Duda opóźnili wprowadzenie nadzoru publicznego nad SKOK-ami o 3 lata.
Na szczęście sejm, w którym Platforma Obywatelska miała wówczas większość, odrzucił projektu ustawy o Spółdzielczych Kasach Oszczędnościowo Kredytowych według propozycji Lecha Kaczyńskiego. Przyjęty został natomiast projekt ustawy o SKOK w kształcie proponowanym przez Platformę Obywatelską. SKOK-i objęte zostały kontrolą publiczną poprzez Krajowy Nadzór Finansowy. Nadchodził koniec SKOK-owego eldorado. Wtedy obrońcy patologii SKOK postanowili opóźnić wejście przyjętej ustawy w życie. Potrzebowano czasu by wytransferować jak najwięcej środków finansowych z systemu SKOK do rajów podatkowych. Prezydent Lech Kaczyński zaskarżył ustawę o SKOK-ach do Trybunału Konstytucyjnego. Uzasadnienie wniosku do Trybunału Konstytucyjnego przygotował Andrzej Duda.
W 2010 roku Lecha Kaczyński zginął tragicznie w Katastrofie Smoleńskiej. Ustawa o SKOK-ach wróciła do sejmu z Trybunału Konstytucyjnego dopiero w 2012 roku i po nieznacznych poprawkach została ostatecznie uchwalona. Od tego czasu Komisja Nadzoru Finansowego, jako organ publiczny, nadzoruje Spółdzielcze Kasy Oszczędnościowo Kredytowe.
Decyzja Prezydenta Lecha Kaczyńskiego o skierowaniu Ustawy o SKOK-ach do Trybunału Konstytucyjnego opóźniła o 3 lata wprowadzenie nadzoru publicznego nad SKOK-ami. Zostało to wykorzystane do wytransferowania ze Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo Kredytowych znacznych środków finansowych:
- majątek Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych w wysokości 65 mln. zł został wytransferowany do spółki Grzegorza Biereckiego, Jarosława Biereckiego i Adama Jedlińskiego;
- udziały w spółkach świadczących usługi dla SKOK-ów zostały wytransferowane do raju podatkowego, a konkretnie do spółki SKOK Holding w Luksemburgu, której prezesem był Grzegorz Bierecki;
- część złych należności przekazano do spółki ASK Invest w Luksemburgu, w zamian za bezwartościowe obligacje.
Opóźnienie wprowadzenia nadzoru KNF nad SKOK-ami doprowadziło również pośrednio do słynnej afery SKOK-u Wołomin, w której oszukano Polaków na 2,2 mld zł. Zresztą, Pan Piotr P. mózg i pomysłodawca afery SKOK Wołomin był częstym bywalcem w pałacu prezydenta Lecha Kaczyńskiego (wg. słów ostatniego szefa Wojskowych Służb Informacyjnych gen. Marka Dukaczewskiego w Radiu RMF FM).
Zablokowanie przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego i Andrzeja Dudę wprowadzenia Ustawy o SKOK-ach z nadzorem KNF, kosztowało Państwo Polskie, a więc nas wszystkich, około 6 mld złotych. Po opóźnionym wprowadzeniu ustawy, wiele SKOK-ów było już nie do uratowania i rozpoczęła się fala ich upadłości. Z Bankowego Funduszu Gwarancyjnego wypłacono ich depozytariuszom 3 mld zł rekompensat. Szacuje się, że każde konto bankowe w Polsce dołożyło się około 1000 zł do pokrycia strat w systemie SKOK. Dołożyliśmy się my wszyscy poprzez płacenie wyższych opłat bankowych.
Prokurator Michał Dziekański umorzył sprawę wyprowadzenia 65 mln zł przez Biereckiego.
W 2015 r. ówczesny szef Komisji Nadzoru Finansowego Andrzej Jakubiak wysłał do CBA, ABW i ówczesnej premier Ewy Kopacz pismo z informacją o wyprowadzeniu przez Grzegorza Biereckiego 65 mln zł z Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych. Pismo to trafiło również do mediów i zostało opublikowane. Na podstawie informacji z pisma wszczęte zostało śledztwo w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie. Zostało ono umorzone natychmiast po przejęciu władzy przez PiS i Suwerenną Polskę. Zadecydował o tym naczelnik Wydziału ds. Przestępczości Gospodarczej Prokuratury Okręgowej w Warszawie prokurator Michał Dziekański. Jednocześnie prokurator Michał Dziekański osobiście jako referent wszczął śledztwo z art. 266 § 1 KK dotyczące ujawnienia treści powyższego pisma przewodniczącego KNF osobom nieuprawnionym tzn. dziennikarzom!
W 2018 roku CBA o 6 rano w sposób spektakularny zatrzymało Andrzeja Jakubiaka i sześciu urzędników podległych mu w okresie gdy był szefem KNF. Zatrzymano ich pod zarzutem popełnienia przestępstw o charakterze urzędniczym w sprawie SKOK Wołomin ale jasnym jest, że zatrzymanie to było w rzeczywistości zemstą PiS-u i Solidarnej Polski za ujawnienie sprawy wyprowadzenia przez senatora PiS Grzegorza Biereckiego 65 mln zł z systemu SKOK. W 2019 roku sąd uznał, iż nie było podstaw do zatrzymania i postawienia zarzutów Andrzejowi Jakubiakowi.
Prokurator Michał Dziekański z Prokuratury Okręgowej w Warszawie ukręcił łeb sprawie wyprowadzenia przez senatora PiS Grzegorza Biereckiego 65 mln zł z Fundacji na rzecz Polskich Związków Kredytowych. W ten sposób wykazał się jako prokurator dyspozycyjny wobec PiS-u oraz Zbigniewa Ziobry. Za czasów Prawa i Sprawiedliwości pełnił nawet funkcję rzecznika Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Żoną prokuratura Michała Dziekańskiego jest sędzia wydziału karnego Sądu Rejonowego Warszawa-Śródmieście Magdalena Dziekańska. Również sędzia Magdalena Dziekańska wykazywała się dyspozycyjnością wobec władzy politycznej Prawa i Sprawiedliwości np. przy wydaniu zgody na izolacyjny areszt prezesa GetBack Konrada Kąkolewskiego w momencie, gdy chciał ujawnić nazwiska polityków PiS zamieszanych w aferę GetBack.
System SKOK i jego twórca Grzegorz Bierecki według stanu na dzisiaj
Od czasu powstania systemu SKOK upadło do dzisiaj kilkadziesiąt Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo Kredytowych. W 22 z nich depozyty gwarantowane były już przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny, tak więc straty tych SKOK-ów rozłożone zostały na wszystkich posiadaczy kont bankowych w Polsce. Łączna skala strat w systemie SKOK może sięgać nawet 9 mld złotych! Obecnie działa 35 Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo Kredytowych. 40% z nich wykazuje straty i z pewnością będą kolejne plajty w systemie. Lepiej trzymać pieniądze z daleka od systemu Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo Kredytowych.
Główny twórca systemu SKOK – senator Prawa i Sprawiedliwości Grzegorz Bierecki ma się natomiast bardzo dobrze. Jest najbogatszym politykiem najbogatszej partii Prawo i Sprawiedliwość. Związany jest obecnie z 22 spółkami i fundacjami. Większość z nich świadczy dla SKOK-ów usługi. Grzegorz Bierecki dalej też działa wewnątrz systemu SKOK. Jest obecnie związany ze SKOK Stefczyka (Kasa Stefczyka), który jest prawdziwym gigantem wśród SKOK-ów. Grzegorz Bierecki, razem z bratem Jarosławem Biereckim, zasiada w radzie nadzorczej SKOK Stefczyka. Bracia Biereccy zasiadają również w radzie nadzorczej Stefczyk Finanse, a sam Grzegorz Bierecki dodatkowo w radzie Fundacji Stefczyka.