Julia Przyłębska – prezes Trybunału Konstytucyjnego dyspozycyjnego wobec Prawa i Sprawiedliwości

7 grudnia 2024

Julia Przyłębska – Prezes Trybunału Konstytucyjnego Polski

Profesorowie i wybitne autorytety prawnicze poprzednikami magister Julii Przyłębskiej

Według Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej Trybunał Konstytucyjny składa się z „sędziów wybieranych spośród osób wyróżniających się wiedzą prawniczą. Prezesa i Wiceprezesa Trybunału Konstytucyjnego powołuje Prezydent Rzeczypospolitej spośród kandydatów przedstawionych przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów Trybunału Konstytucyjnego”. Jak wynika z tych zapisów prezesem TK powinien być wybitny prawnik o dużym doświadczeniu prawniczym. Obecna prezes – Julia Przyłębska jest ósmym z kolei prezesem tej instytucji. Pięciu jej poprzedników miało tytuły profesora nauk prawnych. Jeden był doktorem prawa. Tylko jeden nie miał ani tytułu ani stopnia naukowego – Jerzy Stępień, jednak w jego przypadku rekompensowane to było ogromnym doświadczeniem praktycznym z okresu przemian ustrojowych w Polsce po roku 1989. Tak więc do czasów Julii Przyłębskiej prezesami Trybunału Konstytucyjnego były faktycznie osoby o dużym doświadczeniu prawniczym, wyróżniające się wiedzą prawniczą.

Oficjalny życiorys Julii Przyłębskiej – pominięty udział w radzie wydziałowej ZSMP

Julia Przyłębska ukończyła studia prawnicze na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Do dnia dzisiejszego nie posiada tytułu profesora ani nawet stopnia naukowego. Jest zwykłym magistrem i nie wyróżnia się sporym doświadczeniem prawniczym. W Instytucie Pamięci Narodowej dostępna jest teczka osobowa Julii Przyłębskiej założona przez komunistyczną Służbę Bezpieczeństwa. Jak wynika z dokumentacji, Julia Przyłębska przez cały okres studiów była członkiem Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej (ZSMP) będącego młodzieżową frakcją PZPR. Działała nawet w radzie wydziałowej tej organizacji. W życiorysie Przyłębskiej przedstawionym sejmowej Komisji Sprawiedliwości oraz w życiorysie zamieszczonym na stronach Trybunału Konstytucyjnego ten kilkuletni niechlubny epizod został pominięty. Znajduje się tam natomiast informacja jakoby Julia Przyłębska była członkiem antyreżimowego Niezależnego Stowarzyszenia Studentów. Z akt IPN wynika inaczej, no chyba że Julia Przyłębska działała jednocześnie w obu tych przeciwstawnych organizacjach, co jest raczej mało prawdopodobne. Wygląda to tak, jakby Przyłębska w swoim upublicznionym życiorysie podmieniła komunistyczne ZSMP na antykomunistyczne NZS.

Mgr Julia Przyłębska - Prezes Trybunału Konstytucyjnego Polski
Mgr Julia Przyłębska – Prezes Trybunału Konstytucyjnego Polski Fot. Stanisław Kowalczuk/East News

Negatywne oceny pracy sędzi Julii Przyłębskiej

Julia Przyłębska ukończyła studia z wynikiem dobrym. Egzamin sędziowski złożyła z wynikiem ogólnym dostatecznym. W latach 90-tych orzekała w Sądzie Rejonowym w Poznaniu, a następnie w Sądzie Wojewódzkim w Poznaniu (obecnie Sąd Okręgowy w Poznaniu). W swoim oficjalnym życiorysie Przyłębska podaje, że w latach 1998 – 2001, po zrzeczeniu się stanowiska sędziego, pracowała jako radca ambasady w Berlinie oraz jako konsul w Kolonii. Po powrocie do Polski złożyła wniosek o powołanie na stanowisko Sędziego Sądu Okręgowego w Poznaniu. Wówczas jej dotychczasowa praca sędziego poddana została ocenie sędzi wizytator.

Przy wydawaniu opinii wizytator wzięła pod uwagę cały okres orzekania Przyłębskiej, jednakże najistotniejsze były ostatnie dwa lata – od stycznia 1995 r. do grudnia 1996 r. Okazało się, że w tym okresie Julia Przyłębska miała sporą absencję. W 1995 roku prawie trzy miesiące w sumie spędziła na zwolnieniach. W 1996 roku było to prawie dwa miesiące. Jej absencja była dwukrotnie większa niż średnia dla wydziału, w którym orzekała. Miała przy tym: najmniej rozpatrzonych spraw, najwyższym procent orzeczeń od których wniesiono apelację oraz najwyższy procent orzeczeń przekazanych do ponownego rozpatrzenia i uchylonych. Najczęściej wyroki Przyłębskiej uchylane były ze względu na: nieprzeprowadzenie prawidłowego postępowania dowodowego (czterokrotnie nie przeprowadzono go w ogóle), niewyjaśnienie istotnych okoliczności sprawy, ustalenia sprzeczne z materiałem dowodowym oraz nieprawidłowo sporządzane uzasadnienia. W opinii sędzi wizytator wymienionych jest kilkadziesiąt przykładów takich wadliwych orzeczeń Julii Przyłębskiej. W jej aktach osobowych znajdowały się również uwagi dyscyplinarne: uwaga za przeterminowane uzasadnienia oraz dwa wytyki za wyroki wydane z rażącym naruszeniem prawa. Sędzia wizytator uznała w podsumowaniu sporządzonej opinii, że „powrót Julii Przyłębskiej do pracy nie będzie korzystny dla wymiaru sprawiedliwości. Kolegium Sądu Okręgowego w Poznaniu zaopiniowało negatywnie kandydaturę Julii Przyłębskiej na sędziego sądu okręgowego (7 głosów przeciw, 3 wstrzymujące się, nikt nie był za). Również Zgromadzenie Ogólne Sędziów negatywnie zaopiniowało jej kandydaturę.

Pomimo negatywnych opinii Julia Przyłębska wróciła jednak do orzekania w Sądzie Okręgowym w Poznaniu. Wróciła ze względu na braki kadrowe. Jeszcze przed rozpatrzeniem jej kandydatury Zgromadzenie Ogólne Sędziów podjęło uchwałę o zwróceniu się do Krajowej Rady Sądownictwa o przyjęcie wszystkich kandydatów jako jedynych na wnioskowane i nieobsadzone stanowiska sędziowskie. W efekcie Krajowa Rada Sądownictwa przedstawiła Prezydentowi Aleksandrowi Kwaśniewskiemu również wniosek o powołanie Julii Przyłębskiej. Prezydent Kwaśniewski ten wniosek podpisał.

Powrót do orzekania przy negatywnych opiniach pominięty w życiorysie dla Komisji Sprawiedliwości

Julia Przyłębska wróciła do orzekania w Sądzie Okręgowym w Poznaniu, jednak jak się okazało – nie na długo. Kilkanaście miesięcy później znowu zrzekła się stanowiska sędziego i wróciła do służby dyplomatycznej w ambasadzie RP w Berlinie. Powróciła do orzekania znowu w 2007 roku, kiedy to Prezydent Lech Kaczyński powołał ją ponownie na stanowisko sędziego Sądu Okręgowego w Poznaniu.

KIlkunastomiesięczny okres orzekania pomiędzy latami w dyplomacji okazał się kłopotliwy, w czasie gdy Julia Przyłębska proponowana była sejmowi na sędziego Trybunału Konstytucyjnego. Problemem były zapewne owe fatalne opinie wydane gdy starała się o powrót do sądu okręgowego. Sędzia Trybunału powinien być wybitnym prawnikiem o dużym doświadczeniu prawniczym. Tymczasem według przedstawionych opinii magister Przyłębska jawi się jako sędzia marny, najgorszy w wydziale, a jednocześnie jako osoba, która niezbyt dobrze czuje się na sali sądowej, gdyż robi sporo by od orzekania uciec (duża absencja i dwukrotne zrzeczenie się stanowiska sędziego). W tej sytuacji ów kłopotliwy kilkunastomiesięczny okres orzekania pominięty został w życiorysie przedstawionym sejmowej Komisji Sprawiedliwości. Poseł PiS Marek Ast przedstawił skorygowany życiorys Przyłębskiej, według którego pracowała w dyplomacji nieprzerwanie od 1998 do 2007 roku. Wzmianki o orzekaniu w Sądzie Okręgowym w Poznaniu od października 2001 do połowy 2003 roku tam nie ma.

Andrzej i Julia Przyłębscy postawili na Prawo i Sprawiedliwość

Mężem Julii Przyłębskiej jest Andrzej Przyłębski – profesor filozofii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. W czasach studenckich był również członkiem komunistycznego Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej. Był zdeklarowanym ateistą i marksistą. W czasach gdy PiS szedł po władzę małżeństwo Przyłębskich postawiło na tę partię. Z marksistów i działaczy komunistycznej ZSMP przekształcili się w katolików i konserwatystów. Filozof Andrzej Przyłębski zaprzyjaźnił się wówczas z filozofem Zdzisławem Krasnodębskim, który był ważnym działaczem Prawa i Sprawiedliwości – m.in. członkiem honorowego komitetu poparcia Lecha Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich oraz członkiem rady programowej Prawa i Sprawiedliwości. Poprzez znajomość z Krasnodębskim, Przyłębscy wkręcili się do najbliższego otoczenia Jarosława Kaczyńskiego i wkupili w jego łaski. Po śmierci Lecha Kaczyńskiego, Andrzej Przyłębski współtworzył nawet Akademickie Kluby Obywatelskie im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Organizacja ta promuje do dzisiaj poglądy zmarłego tragicznie prezydenta. Przyznaje również co roku własne wyróżnienie – medal Przemysła II „za szczególne, długotrwałe zasługi dla narodu i państwa polskiego„. Wyróżnieniem tym uhonorowani zostali m. in.: Jarosław Kaczyński, Antoni Macierewicz, Radio Maryja i Telewizja Trwam.

Andrzej Przyłębski podpisał deklarację o współpracy z komunistyczną SB

Niedługo po przejęciu władzy przez Prawo i Sprawiedliwość Andrzej Przyłębski mianowany został ambasadorem RP w Niemczech. Przyjmując to stanowisko zobowiązany był do złożenia oświadczenia lustracyjnego. Oświadczył w nim, że nie był nigdy współpracownikiem komunistycznej Służby Bezpieczeństwa. Tymczasem rok później upubliczniono teczkę osobową Andrzeja Przyłębskiego znajdującą się w zasobach IPN, z której wynikało, że takim współpracownikiem mógł jednak być. Według dokumentacji Andrzej Przyłębski był tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie Wolfgang. W aktach jest podpisane przez Przyłębskiego zobowiązanie do współpracy cyt.: „Kierując się patriotycznym obowiązkiem i chcąc przyczynić się w miarę moich możliwości do utrzymywania ładu i porządku w PRL i triumfu prawdy, wyrażam zgodę na udzielanie pomocy Służbie Bezpieczeństwa. Fakt ten zachowam w całkowitej tajemnicy. Będę rzetelnie i starannie relacjonował interesujące SB zdarzenia i fakty. Obieram sobie pseudonim Wolfgang”. Wśród dokumentów jest również dowód urzeczywistnienia się tej współpracy. Jest to napisana przez Przyłębskiego charakterystyka kuzyna – Andrzeja Nowaka, który wyemigrował do Stanów Zjednoczonych. Kuzyna przedstawił tam jako „zdecydowanego antykomunistę„, natomiast siebie jako „zdecydowanego marksistę„.

Z teczki osobowej Andrzeja Przyłębskiego wynika, że współpraca została nawiązana w czasie gdy starał się o paszport w celu wyjazdu turystycznego do Wielkiej Brytanii. Ani IPN ani Andrzej Przyłębski nie zakwestionowali prawdziwości ujawnionych dokumentów. Prokurator IPN badający sprawę oświadczenia lustracyjnego Przyłębskiego uznał, że wprawdzie doszło do podpisania zobowiązania do współpracy, jednakże współpraca ta nie zmaterializowała się w świadomie podejmowanych działaniach. IPN orzekł więc, że nie ma podstaw by uznać Andrzeja Przyłębskiego za tajnego współpracownika Służby Bezpieczeństwa, a tym samym nie można uznać go za kłamcę lustracyjnego. Należy zaznaczyć, że w czasie pierwszych rządów Prawa i Sprawiedliwości Instytut Pamięci Narodowej pozostawał pod sporą kontrolą PiS-u.

Czy Mariusz Muszyński był oficerem prowadzącym Andrzeja i Julię Przyłębskich?

Po upadku komunizmu w latach 90-tych nowe służby specjalne tworzyły własną agenturę. Część osób werbowano spośród współpracowników PRL-owskiej Służby Bezpieczeństwa. Według informatorów Gazety Wyborczej Urząd Ochrony Państwa dotarł wówczas do teczki Andrzeja Przyłębskiego i postanowił reaktywować go jako współpracownika nowych służb. Nadawał się na tzw. zabezpieczenie wywiadowcze w Niemczech, gdyż specjalizował się w niemieckiej kulturze oraz filozofii i starał się o stypendium naukowe w Bonn. Zaproponowano mu współpracę, na którą zgodził się bez wahania. Został zarejestrowany jako kontakt operacyjny, a następnie ulokowany w ambasadzie RP w Niemczech jako attache kulturalny.

Służby zainteresowały się również Julią Przyłębską, która została zarejestrowana jako osoba zabezpieczona, a więc jako kandydat na współpracownika. Również rozpoczęła pracę w ambasadzie w Niemczech. Według informatorów agentem prowadzącym Andrzeja i Julię Przyłębskich został etatowy oficer służb specjalnych Mariusz Muszyński. Muszyński pracował w ambasadzie i był tam oficjalnie szefem działu prawnego. Do tego działu trafiła Julia Przyłębska. Po jakimś czasie Mariusz Muszyński wystąpił o zmianę jej statusu współpracownika służb z „osoby zabezpieczonej” na „osobowe źródło informacji”. Podobno prowadził Przyłębskich do 2002 roku kiedy to został zdekonspirowany, gdy próbował zwerbować do współpracy urzędnika niemieckiego MSZ. Po tym incydencie zmuszono go do powrotu do Polski.

Po dojściu Prawa i Sprawiedliwości do władzy w 2015 roku Andrzej Przyłębski został mianowany ambasadorem w Niemczech (był nim do stycznia 2022 roku). Mariusz Muszyński i Julia Przyłębska wybrani zostali na sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Muszyński wybrany został na miejsce innego sędziego, poprawnie wskazanego przez sejm poprzedniej kadencji. W związku z tym jest określany mianem sędziego dublera. Kandydując do Trybunału Konstytucyjnego zataił w swoim życiorysie dla Komisji Sprawiedliwości fakt współpracy ze służbami specjalnymi.

Dr. hab. Mariusz Muszyński - Wiceprezes Trybunału Konstytucyjnego Polski
Dr. hab. Mariusz Muszyński – Wiceprezes Trybunału Konstytucyjnego Polski Fot. PAP / Leszek Szymański

Nielegalna prezes TK Julia Przyłębska oraz nielegalny wiceprezes TK Mariusz Muszyński

Po przejęciu władzy, PiS rozpoczął podporządkowywanie sobie Trybunału Konstytucyjnego. Zdominowany przez Zjednoczoną Prawicę sejm wybrał pięciu nowych sędziów TK, w tym trzech dublerów – na stanowiska poprawnie obsadzone przez posłów poprzedniej kadencji. Odbyło się to we współpracy z Prezydentem Andrzejem Dudą, który odmówił przyjęcia przyrzeczeń od sędziów prawidłowo wybranych, a w zamian przyjął przyrzeczenia od dublerów. Wśród nowych sędziów Trybunału znalazły się osoby całkowicie posłuszne Prawu i Sprawiedliwości – Mariusz Muszyński i Julia Przyłębska.

Po zakończeniu kadencji Prezesa Andrzeja Rzeplińskiego, Prezydent Duda wyznaczył Przyłębską na p.o. prezesa Trybunału. Aby móc ją powołać na prezesa potrzebne były dwie uchwały Zgromadzenia Ogólnego Sędziów TK – o wyborze kandydatów na prezesa i o przedstawieniu tych kandydatur prezydentowi. Julia Przyłębska jako p.o. prezesa zwołała zgromadzenie ogólne, na którym wybrano jej kandydaturę na prezesa i kandydaturę Mariusza Muszyńskiego na wiceprezesa. W głosowaniu uczestniczyło 14 sędziów. 8 niezależnych od PiS wstrzymało się od głosu. Głosy wstrzymujące się nie miały przy wyborze kandydatów znaczenia, gdyż według ustawy przechodzą ci kandydaci, którzy uzyskali głosów najwięcej. Inaczej jest jednak w przypadku uchwały o przedstawieniu kandydatur prezydentowi. Tutaj uchwała musi być podjęta przez większość uczestników głosowania a tylu głosów PiS w Trybunale nie miał. Zorientowali się w tym w ostatniej chwili, gdy okazało się, że jeden z nowych sędziów – Piotr Pszczółkowski nie poparł zgodnie z planem kandydatury Przyłębskiej i Muszyńskiego. Głosowanie uchwały o przedstawieniu kandydatur prezydentowi było więc dla PiS-u niepewne i p.o. prezesa nie zarządziła tego głosowania w ogóle. Kandydatura Przyłębskiej i kandydatura Muszyńskiego została przedstawiona Prezydentowi Dudzie tylko z podpisem Przyłębskiej, a więc bez wymaganych podpisów większości Zgromadzenia Ogólnego. Prezydent Andrzej Duda przymknął oczywiście oczy na takie łamanie prawa i powołał Julię Przyłębską na prezesa TK, a Mariusza Muszyńskiego na wiceprezesa TK. Ponieważ cała procedura przebiegła niezgodnie z prawem, więc uznać należy, że obecnie Trybunał Konstytucyjny nie ma ani prezesa ani wiceprezesa, a jego wyroki są nieważne.

Konstytucyjny trójpodział władzy w Państwie PiS

Według art.10 p.1 Konstytucji: „Ustrój Rzeczypospolitej Polskiej opiera się na podziale i równowadze władzy ustawodawczej, władzy wykonawczej i władzy sądowniczej. Władzę ustawodawczą sprawują Sejm i Senat, władzę wykonawczą Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej i Rada Ministrów, a władzę sądowniczą sądy i trybunały.„. Z kolei art. 173 wskazuje konkretnie, że „Sądy i Trybunały są władzą odrębną i niezależną od innych władz.” Mamy więc w Konstytucji zapisany ustrój oparty na trójpodziale władzy. Władza ustawodawcza, wykonawcza i sądownicza są sobie równe i wzajemnie niezależne.

Niestety Prawo i Sprawiedliwość w Polsce nie przestrzega Konstytucji i przejęło już całość władzy, nie licząc senatu. Nie mamy obecnie trójpodziału władz tylko jedynowładztwo Prezesa Jarosława Kaczyńskiego oraz jego partii Prawo i Sprawiedliwość.

Orzekają tak jak PiS każe

Od momentu wyboru sędziów dublerów i niezgodnego z prawem powołania prezesa i wiceprezesa Trybunał Konstytucyjny stał się maszynką w rękach Prawa i Sprawiedliwości do absurdalnego uznawania za niekonstytucyjne wszystkiego co przeszkadza PiS-owi w zawłaszczaniu państwa. Dobrym przykładem jest tutaj wyrok Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej stwierdzający, że przepis Konwencji o ochronie praw człowieka w zakresie, w którym umożliwia Europejskiemu Trybunałowi Praw Człowieka kontrolę statusu sędziów krajowych, jest niezgodny z Konstytucją. Wyrok ten został wydany na zapotrzebowanie PiS-u, a ściślej jego przybudówki – Solidarna Polska. Chodziło im o to by zawieszać, przenosić i karać dyscyplinarnie tych sędziów którzy kwestionują status neo sędziów.

Mamy więc obecnie w Polsce atrapę Trybunału Konstytucyjnego. Nie ma już instytucji, która by merytorycznie i w sposób niezawisły kontrolowała konstytucyjność wprowadzanych przez PiS aktów prawnych.

Jarosław Kaczyński odwiedza Julię Przyłębską w mieszkaniu

Zanim jeszcze Julia Przyłębska została wybrana na prezesa TK, była częstym bywalcem w siedzibie Prawa i Sprawiedliwości przy ulicy Nowogrodzkiej. Wchodziła tam korzystając z tylnego wejścia, ukrytego przed dziennikarzami i kamerami. Często towarzyszył jej Mariusz Muszyński. Chodzili tam nawet, gdy byli już sędziami Trybunału Konstytucyjnego.

Obecnie Julia Przyłębska to według wielu obserwatorów jedynie marionetka Prawa i Sprawiedliwości na stanowisku Prezesa Trybunału Konstytucyjnego. Wygląda na to, że wszystkie istotne dla PiS-u wyroki orzekane w Trybunale Konstytucyjnym wydawane są według wytycznych PiS-u przez dobrane składy sędziowskie. Wymusza to częste kontakty Prezes Przyłębskiej z politykami PiS-u. Należy zaznaczyć, że w normalnym demokratycznym kraju takie kontakty prezesa trybunału konstytucyjnego z politykami są absolutnie niedopuszczalne jako niezgodne z trójpodziałem władzy.

Rozmowy Julii Przyłębskiej z politykami PiS o pracach Trybunału Konstytucyjnego prowadzone są na spotkaniach w siedzibie Trybunału lub w jej służbowym mieszkaniu w apartamentowcu przy Al. Szucha 15. Podobno Prezes Jarosław Kaczyński bywa tam nawet dwa-trzy razy w tygodniu. Czasami przynosi teczki z dokumentami. Jeszcze do niedawna Kaczyński nawet nie ukrywał swoich spotkań z Przyłębską w jej mieszkaniu. Dwa lata temu wystąpił w programie „Pytanie na śniadanie” w TVP 2 i wyznał, że Julia Przyłębska jest „jego towarzyskim odkryciem ostatnich lat” i że „bardzo lubi u niej bywać„. W mieszkaniu Przyłębskiej bywają również inni ważni członkowie Prawa i Sprawiedliwości np. premier Mateusz Morawiecki.

Premier Mateusz Morawiecki, Prezes TK Julia Przyłębska oraz Prezes PiS Jarosław Kaczyński
Trójpodział Władzy w Państwie PiS: M. Morawiecki – wykonawcza, J. Przyłębska – sądownicza, J. Kaczyński – ustawodawcza Fot. PAP / Leszek Szymański

Minister Mariusz Kamiński omawia swoje sprawy u Przyłębskiej i Muszyńskiego w gabinetach

Politycy Prawa i Sprawiedliwości bywali nie tylko w mieszkaniu Julii Przyłębskiej. Odwiedzali ją oraz jej zastępcę Mariusza Muszyńskiego w gabinetach w siedzibie Trybunału Konstytucyjnego. Potwierdził to sędzia Trybunału – Stanisław Biernat. Widywał wychodzących stamtąd Stanisława Piotrowicza (wówczas posła PiS) oraz Arkadiusza Mularczyka i Marcina Warchoła z Solidarnej Polski.

Wizyty polityków obozu władzy u Przyłębskiej i Muszyńskiego związane były z rozpatrywanymi w danym czasie przez Trybunał sprawami. Przykładowo minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński był częstym gościem w czasie, gdy Trybunał rozpatrywał sprawę zgodności z prawem uniewinnienia go przez Prezydenta Andrzeja Dudę w tzw. aferze gruntowej. Podczas jednej z takich wizyt do sekretariatu sędziego Mariusza Muszyńskiego przyniesiono teczkę personalną pracownicy Trybunału – Iwony Łączewskiej. To żona sędziego Wojciecha Łączewskiego, który to skazał Kamińskiego i Wąsika w aferze gruntowej. Jakiś czas potem Iwona Łączewska została zwolniona z pracy. Mariusz Kamiński odwiedzał również Przyłębską, w czasie gdy Trybunał badał sprawę uprawnień służb specjalnych w Polsce. Biuro prasowe Trybunału Konstytucyjnego potwierdziło nawet te wizyty: „spotkania z Kamińskim były, ale nie częste„.

Ewidentny dowód dyspozycyjności prezes TK Julii Przyłębskiej wobec rządu Prawa i Sprawiedliwości

W ostatnich tygodniach wyciekły maile szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michała Dworczyka, które są absolutnym potwierdzeniem, tego że na spotkaniach polityków Prawa i Sprawiedliwości z Julią Przyłębską omawiane są istotne dla PiS-u sprawy rozpatrywane przed Trybunałem Konstytucyjnym. W jednym ze skierowanym do Premiera Morawieckiego maili, Dworczyk informuje:

Odwiedziłem dziś (wkrótce po Twojej rozmowie) p. Julię P. Z panią prezes omówiłem 3 tematy:
1. rocznik 53 – na razie odroczone (Kieres, 250 mln – 1,5 mld)
2. Świadczenie opiekuńcze na razie odroczone (Muszyński) do 19 lutego (ok. 5 mld)
3. Służebność gruntów dot. przesyłu na razie odroczone (Muszyński) (kilkanaście mld)
Numerem 2 zajmuje się podobno już Tomek Fill, więc wejdę z nim w kooperację.
Michał

Mail dotarł do premiera Morawieckiego, który odpowiedział „Tak- OK, dzięki

Każda z wymienionych w mailu spraw związana jest z wypłatami ze skarbu państwa na rzecz sporych grup obywateli. Przy sprawach Dworczyk podaje kto będzie sędzią sprawozdawcą oraz jaki przewidywane rozstrzygnięcie będzie miało wpływ na budżet. Każda sprawa opatrzona jest adnotacją „odroczone”.

Z maila można wywnioskować, że szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk odwiedził prezes TK Julię Przyłębska i najprawdopodobniej załatwił u niej odroczenie rozstrzygnięć w kosztownych dla Skarbu Państwa kwestiach, tak by Państwo mogło jak najdłużej uchylać się od wypłacania świadczeń należnych obywatelom. Pokrzywdzone finansowo zostały spore grupy społeczne, w tym takie których sytuacja materialna jest i tak ciężka np. opiekunowie osób niepełnosprawnych. Przez cały okres przewlekania sprawy nie otrzymywali należnych świadczeń.

Przeczytaj również:
Przeczytaj również:
Don`t copy text!