Pomysł Adolfa Hitlera w Państwie PiS
Koncepcja stworzenia polskiego samochodu elektrycznego Izera to kolejny słomiany projekt Prawa i Sprawiedliwości, który w praktyce sprowadzi się zapewne do defraudacji publicznych pieniędzy pod pretekstem wzniosłego celu. Wszystko zgodnie z zasadą znaną z komedii „Miś” Stanisława Barei, iż „prawdziwe pieniądze zarabia się na drogich, słomianych inwestycjach„. Przedstawiłem ją szerzej w pierwszym artykule z cyklu „Słomiane projekty PiS”, a więc w artykule o odbudowie Pałacu Saskiego.
Prawo i Sprawiedliwość przedstawiło plany uruchomienia produkcji polskiego samochodu elektrycznego zaraz po przejęciu władzy w 2015 roku. Ma to być samochód elektryczny dostępny dla przeciętnej polskiej rodziny. Sam pomysł stworzenia narodowego samochodu dostępnego dla zwykłego obywatela wydaje się przypominać bardzo pomysł Adolfa Hitlera z lat 30-tych poprzedniego wieku. Hitler niedługo po powołaniu na stanowisko kanclerza Niemiec zlecił Ferdynandowi Porsche stworzenie taniego i rodzinnego samochodu. Porsche opracował i zaprezentował Hitlerowi model KdF-wagen, którego cywilna wersja znana jest na całym świecie jako Garbus. Tuż przed wybuchem II wojny światowej rozpoczęto budowę fabryki nowego modelu. Patronat nad produkcją objął niemiecki rząd. Tak właśnie powstała marka Volkswagen. Nazwę marki wymyślił Adolf Hitler. Można ją tłumaczyć z języka niemieckiego, jako – „samochód dla ludu”.
Teraz Prawo i Sprawiedliwość sięgnęło do sprawdzonych wzorców III Rzeszy Niemieckiej i postanowiło sprzedać nam wizję stworzenia polskiego samochodu dla ludu. Wszystko zapewne po to by pod pretekstem realizacji żywotnych potrzeb narodu zdefraudowano jak najwięcej publicznych środków. Nowy samochód dla mas ma być zgodny z duchem czasu, a więc elektryczny. Podobnie jak Adolf Hitler wyznaczył do realizacji zadania Ferdynanda Porsche, tak Jarosław Kaczyński i Mateusz Morawiecki wyznaczyli do tego państwowe spółki energetyczne. Ich prezesi otrzymali do wykonania zadanie stworzenia polskiego rodzinnego samochodu elektrycznego.
Powołanie Electromobility Poland do realizacji projektu produkcji samochodu Izera
W 2016 roku cztery państwowe spółki branży energetycznej PGE Polska Grupa Energetyczna, Energa, Enea, Tauron Polska Energia oraz Narodowe Centrum Badań Jądrowych podpisały list intencyjny w sprawie powołania Centrum Elektromobilności, które ma realizować zadania z obszaru rozwoju elektromobilności w Polsce. Terminem elktromobilność określa się obszar zagadnień i procesów związanych z produkcją i wykorzystywaniem samochodów z napędem elektrycznym.
Po podpisaniu listu intencyjnego państwowe firmy energetyczne utworzyły spółkę celową ElectroMobility Poland ( w skr. EMP) z kapitałem zakładowym 10 mln złotych. Każdy z założycieli objął po 25% udziałów w nowej spółce. Oficjalnym celem EMP jest opracowanie prototypu, a następnie uruchomienie produkcji polskiego samochodu elektrycznego.
Przyjęto, że nowa marka samochodu będzie nosić nazwę – Izera. Wybrany został logotyp i model sprzedaży, który ma być podobny do sprzedaży Tesli. Izera nie będzie posiadała swojej własnej sieci dilerskiej czy serwisowej. Samochody mają być sprzedawane w modelu hybrydowym. Będzie można je obejrzeć w tzw. showroomach, wypróbować za pośrednictwem carsharingu, a następnie kupić przez internet. Naprawami i obsługą serwisową mają zajmować się punkty serwisowe wyselekcjonowane spośród istniejących na rynku.
Po 6 latach projekt Izera to jedynie dwie atrapy bez żadnych podzespołów
Od czasu powołania w 2016 roku spółki Electromobility Poland minęło już 6 lat i przez cały ten okres spółka zrobiła raczej niewiele by zrealizować cel, do którego została powołana. EMP ma sowicie opłacany zarząd i radę nadzorczą. Zatrudnia 60 pracowników. Wynajmuje biura w centrum Warszawy ale konkretne efekty jej działania są mizerne. Głównym obszarem, w którym Electromobility Poland wykazała się działaniami był obszar marketingu. Stworzono wizytówkę internetową marki, profil na Facebooku oraz atrapy dwóch modeli – hatchbacka i SUV-a do prezentowania na zdjęciach, filmach i prezentacjach.
Za wygląd samochodu odpowiedzialne jest słynne włoskie studio stylistyczne Torino Design wykonujące projekty dla takich marek jak BMW, Alfa Romeo czy Ferrari. Konsultantem był projektant niektórych modeli Jaguara – Tadeusz Jelec. Niestety po opracowaniu wyglądu prace stanęły w miejscu. Dwie stworzone atrapy Izery to jedynie ładne skorupy bez docelowego silnika, baterii i całej reszty, którą samochód powinien posiadać. Nie wiadomo nawet czy zaprezentowany wygląd będzie ostateczny, gdyż Izera nie ma jak na razie wybranej platformy podłogowej, a od tego zwykle zaczyna się projektowanie samochodu. Nie można jeszcze ostatecznie przewidzieć wymiarów końcowych auta. Wygląda na to, że postanowiono zacząć od wyglądu samochodu, aby poprzez zdjęcia i prezentacje rozkręcić kampanię marketingową całej tej słomianej inwestycji.
Stworzone przez Electromobility Poland atrapy dwóch modeli Izery nie działają. W Hatchbacku najprawdopodobniej nie ma nawet układu kierowniczego, gdyż nie kręcą się jego koła. Model jest przepychany na stanowisko ekspozycyjne na specjalnych wózkach manewrowych. Nie można nawet otworzyć jego drzwi i zajrzeć do wnętrza. Trochę bardziej zaawansowany jest SUV, którego drzwi się otwierają i można w nim zasiąść i pokręcić sobie kierownicą. Model ten niby jeździ ale z prędkością roweru, gdyż pod maską ma bliżej niezidentyfikowany „napęd zastępczy”. Najprawdopodobniej jest to silnik elektryczny wymontowany z wózka golfowego. Zaglądanie pod maskę obu modeli nie ma większego sensu, gdyż nawet Electromobility Poland nie wie jeszcze co tam ostatecznie umieści. Ważne jednak, że nowe modele są i cieszą oko swoim wyglądem. Można już podejść i zrobić sobie fotkę.
Promocja marki w Internecie
Jak już wspomniałem, Electromobility Poland oprócz wykonania dwóch atrap, może wykazać się jeszcze utworzeniem w Internecie strony – wizytówki oraz założeniem profilu na Facebooku.
Strona Izera.com oprócz bon motu marketingowego prezentuje liczne zdjęcia z makietami hatchbacka i SUV-a. Wymienione są również technologie jakie mają być zastosowane w samochodach. Tak się jednak składa, że wszystkie te technologie mają być według dyrektyw unijnych obowiązkowe w każdym nowo produkowanym samochodzie. Można się więc domyślać, że Izera nie będzie posiadała niczego ponad wymagane standardy. Na stronie podane są osiągi samochodu, a więc 400 km na jednym ładowaniu i 8 s do setki. Tak jak wspomniałem parametry te są już mało ambitne i wymagają aktualizacji, przynajmniej na stronie. Ogólnie wizytówka internetowa Izery wygląda tak jakby od dawna nikt się nią nie zajmował. Ciekawy jest również formularz kontaktowy dla dostawców. Tak jakby dostawcy komponentów mieli składać swoje wstępne oferty poprzez ten formularz
Również profil marki na Facebooku nie robi zbyt dobrego wrażenia. Początkowo EMP zamieszczała tam sporo postów. Od jakiegoś czasu ewidentnie olano sprawę. Od lutego nie pojawił się tam żaden nowy post.
Na Electromobility Poland wyłożyliśmy już 320 milionów złotych, a efekty jej działań są mizerne
Pomimo mizernych efektów spółka Electromobility Poland jest regularnie dofinansowywana. Przez dwa lata od powstania, spółki energetyczne dofinansowały ją kwotą łączną 60 mln złotych. Na dodatek w 2021 roku Electromobility Poland przeszła pod bezpośredni zarząd premiera Mateusza Morawieckiego co otworzyło drogę do regularnego dokapitalizowywania spółki z pieniędzy publicznych będących w dyspozycji rządu. Przejęcie odbyło się poprzez emisję nowych akcji o wartości 250 mln złotych w ramach podwyższenia kapitału i objęcie tej transzy przez Skarb Państwa. Skarb Państwa stał się większościowym akcjonariuszem spółki z udziałem 82,70%.
Projekt Izery jest już przestarzały, a nie ma nawet dostawcy platformy podłogowej
Najważniejszym etapem przy tworzeniu nowego samochodu elektrycznego jest opracowanie jego platformy podwoziowej. To najbardziej kosztowna część projektu. Na platformie tworzona jest potem konstrukcja poszczególnych modeli. Ponieważ opracowanie platformy jest procesem długotrwałym i niezwykle kosztownym więc w założeniach projektu Izery przyjęto, że gotową platformę dostarczy kontrahent zewnętrzny. Niestety minęło już 6 lat a platformy dla Izery ciągle nie ma.
Upływ czasu nie sprzyja realizacji projektu. Electromobility Poland chwali się na swojej stronie internetowej założonymi osiągami Izery na poziomie 400 km zasięgu na jednym ładowaniu i przyspieszenie od 0 do 100 km/h w niecałe 8 sekund. Tymczasem obecnie najlepiej sprzedającym się samochodem elektrycznym w Polsce jest Ford Mustang Mach-E, którego osiągi to 600 km zasięgu i przyspieszenie do setki w 3,7 s. Wygląda na to, że założenia Izery są już mocno przestarzałe.
Izera będzie składana z komponentów od różnych zagranicznych producentów
W pierwszych latach partnerem Electromobility Poland przy projekcie była niemiecka firma EDAG Engineering. Firma ta ma ogromne doświadczenie we współpracy ze światowymi markami motoryzacyjnym, głównie właśnie w zakresie wprowadzania nowych modeli na rynek. Pełniła rolę integratora technicznego Izery. Według strony firmowej EMP głównym zadaniem EDAG Engineering było opracowanie i wdrożenie projektu Izery do produkcji w oparciu o pozyskaną platformę technologiczną. Problem w tym, że platformy do dzisiaj nie ma a EDAG Engineering po 3 latach postanowił wycofać się z projektu. Czyżby Niemcy zorientowali się, że to zwykła bujda na resorach i nie chcieli ryzykować swojej reputacji. Zastąpiła ich kolejna niemiecka firma – Durr Systems AG, która ma być przede wszystkim odpowiedzialna za linie produkcyjne oraz logistykę.
Electromobility Poland od 6 lat szuka dostawcy platformy dla Izery. Ciągle podobno negocjują ale nic z tego nie wynika. Pozostałe podzespoły samochodu będą również produktami firm zewnętrznych. Wygląda więc na to, że fabryka Izery, jeżeli w ogóle powstanie, będzie zwykłą montownią, w której auta składane będą z podzespołów różnych producentów. W zasadzie niewiele w tym samochodzie będzie oparte na polskiej myśli motoryzacyjnej. Wszystko wskazuje na to, że będzie to głównie niemiecka technologia, a wszyscy znamy awersję Prawa i Sprawiedliwości do wszystkiego co niemieckie. W tej sytuacji nazywanie Izery polskim samochodem będzie chyba nie do końca zgodne z rzeczywistością.
Nie rozpoczęto jeszcze nawet budowy fabryki
W założeniach Izera ma być produkowana w nowo wybudowanej fabryce w okolicach Jaworzna. Zatrudnienie przy produkcji mają znaleźć górnicy zwalniani z likwidowanych okolicznych kopalni. Początkowa sprzedaż Izery ma sięgać 60 tysięcy sztuk rocznie. Docelowo ma to być 150 tysięcy sztuk. Tymczasem budowa fabryki jeszcze się nie rozpoczęła. Nawet nie wycięto drzew na działce. Termin rozpoczęcia budowy był już wielokrotnie przekładany. Pierwotnie budowa miała się rozpocząć w roku 2021. Fabryka ma powstać na terenie specjalnie tworzonego Jaworznickiego Obszaru Gospodarczego. Teren porośnięty jest lasem i jeszcze do niedawna należał do Lasów Państwowych. By wybudować tam fabrykę Izery Prawo i Sprawiedliwość przegłosowało specustawę, dzięki której Lasy Państwowe przekazały teren pod budowę, a w zamian otrzymały tereny pod zalesienie z zasobów Skarbu Państwa. Przekazanie terenów nastąpiło niedawno – w lipcu 2022 roku. Do realizacji budowy fabryki wybrana została firma Prochem. Teren i realizator już jest ale na działce dalej nic się nie dzieje. Nie prowadzone są tam żadne prace budowlane. Podobno inwestycja czeka na objęcie terenu inwestycji Katowicką Specjalną Strefą Ekonomiczną i stworzenie tam Jaworznickiego Obszaru Ekonomicznego.
Brak transparentności w działaniach Electromobility Poland
Electromobility Poland wchłonęła już 70 mln z państwowych spółek energetycznych i 250 mln ze Skarbu Państwa. Niestety oprócz wykonania dwóch modelowych karoserii niewiele konkretnego wiadomo o jej działalności. Wszystko okryte jest ścisłą tajemnicą. Przez kilka lat EMP współpracowała z niemiecką firmą EDAG Engineering. Nie za bardzo wiadomo co konkretnego ta firma wykonała w ramach tej współpracy. Miała być tzw. integratorem technicznym ale projekt od strony technicznej nie ruszył nawet miejsca. Zarówno umowa z EDAG Engineering jak i umowa z Durr Systems pozostają tajne.
Izera nie ma do dzisiaj platformy podłogowej i nie wiadomo kompletnie kto ją dostarczy bo spółka odmawia ujawnienia z jakimi producentami prowadzi w tej kwestii negocjacje. Od lat słyszymy tylko w kółko, że finalizują negocjacje z dostawcą. O pozostałych komponentach Izery nie ma nawet jeszcze mowy bo wybór platformy determinuje wybór reszty komponentów. Może być nawet koniecznie przeprojektowanie karoserii samochodu.
Przypadek samochodu Jamesa Dysona
W ostatnim czasie na rynek aut elektrycznych próbowało wejść kilku nowych producentów, w tym również firmy mające spore wsparcie finansowe. Praktycznie nikomu jednak nie udało się wytrzymać konkurencji ze światowymi koncernami motoryzacyjnymi. Dobrym przekładem jest tutaj brytyjski koncern branży AGD – Dyson. Założyciel koncernu James Dyson zainwestował spore fundusze by stworzyć własną markę samochodów elektrycznych. Projekt samochodu został ukończony i był gotowy, jednakże nigdy nie wszedł do produkcji. Dyson podsumował wszystkie koszty i okazało się, że produkcja byłaby całkowicie nieopłacalna – samochód musiałby być oferowany za około 150 tys. funtów (828 tys. złotych).
W przypadku projektu Dysona duży wpływ na wysoką cenę miało zawansowanie technologiczne auta. Samochód miał dysponować trzema rzędami miejsc dla łącznie 7 osób. Pomimo dużych rozmiarów i wagi, dzięki użyciu wielu ogniw litowo-jonowych, miał mieć zasięg do 1000 km na jednym ładowaniu. Dzięki zastosowaniu dwóch silników elektrycznych do setki rozpędzałby się w 4,8 sekundy.
Izera w najtańszej wersji ma kosztować około 90 tys zł. Budowa od nowości standardowego elektryka sprzedawanego w takiej cenie jest po prostu kompletnie nieopłacalna. Według Jamesa Dysona nie jest możliwe aby strat-up mógł konkurować z koncernami motoryzacyjnymi produkując standardowe samochody elektryczne, gdyż koncerny obecnie sprzedają swoje modele elektryczne bez zysku. Dzięki temu nie muszą płacić kar za przekroczenie norm emisji CO2 przez ich modele z silnikami spalinowymi. Dyson zwrócił ponadto uwagę na istotny problem, który zapewne nie był rozważany przy planowaniu produkcji Izery. Okazuje się, że nowy producent wchodzący na rynek motoryzacyjny nie może liczyć na upusty i musi płacić o 25% wyższe ceny za komponenty niż koncerny współpracujące z dostawcami od dawna.
Projekt Izera nie ma cienia szans na powodzenie
Projekt polskiego samochodu elektrycznego Izera to kompletna utopia. Według mnie stworzono go po to by zdefraudować kolejne publiczne środki finansowe pod pretekstem realizacji wzniosłego celu. Prawo i Sprawiedliwość tworzy takie nigdy nie kończące się słomiane projekty bez szans na powodzenie po to by mieć kanały do wyprowadzania miliardów złotych z budżetu państwa.
Produkcja samochodu elektrycznego to wyższa szkoła motoryzacji, a Polska nie prowadzi w zasadzie żadnych poważnych badań w tym zakresie. Jesteśmy jedynie krajem, w którym swoje montownie i fabryki podzespołów mają zagraniczne koncerny motoryzacyjne. Dla porównania gigant światowego rynku motoryzacyjnego Toyota nad swoimi samochodami elektrycznymi pracuje od 25 lat. W najbliższych latach Toyota zapowiedziała inwestycje w rozwój elektrycznych modeli w wysokości 60 mld dolarów. W badania inwestują również inni światowi producenci. Volkswagen planuje inwestycje rzędu 33 mld USD. Wszystkie znaczące koncerny motoryzacyjne produkują już elektryczne samochody w wielu wariantach. Niektóre planują nawet całkowitą rezygnację z produkcji samochodów spalinowych w najbliższych latach. Planowane jest wprowadzenie nowych baterii ze stałym elektrolitem, które mają być bezpieczniejsze, pojemniejsze, bardziej ekologiczne i co najważniejsze – ładowane w przeciągu jedynie kilkunastu minut. Wejście Elektromobility Poland na tak rozgrzany rynek bez ogromnych nakładów finansowych byłoby po prostu skazane z góry na porażkę. Izera nigdy nie trafi do produkcji, a teren pod budowę fabryki zostanie najprawdopodobniej sprzedany pod inwestycje ludziom powiązanym z Prawem i Sprawiedliwością.