Mariusz Kamiński – twórca i szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego 2006-2009
Działalność opozycyjna Mariusza Kamińskiego ps. Mario w czasach komunizmu
Mariusz Kamiński w czasach komunistycznych był antysystemowym działaczem trzeciego szeregu. Jego opozycyjna działalność polegała głównie na uczestniczeniu w antykomunistycznych demonstracjach i wznoszeniu tam okrzyków. Jeszcze przed stanem wojennym Mariusz Kamiński został członkiem organizacji Samodzielna Grupa Konspiracyjna Gniew. W ramach akcji zorganizowanej przez SGK Gniew Kamiński dopuścił się umieszczenia na pomniku Armii Czerwonej w Sochaczewie antyradzieckich napisów. Po tej akcji w lipcu 1981 roku został zarejestrowany przez Komendę Wojewódzką Milicji Obywatelskiej w Skierniewicach do Sprawy Operacyjnego Rozpracowania o kryptonimie – Pominik. Za wykonanie napisów został skazany na rok pobytu w zakładzie poprawczym w zawieszeniu.
W latach 1981-1988 Komenda Wojewódzka Milicji Obywatelskiej w Skierniewicach prowadziła wobec Mariusza Kamińskiego kontrolę operacyjną o kryptonimie „Marek” w związku z prowadzeniem przez niego antykomunistycznej propagandy. W maju 1983 roku został zatrzymany przez Komendę Dzielnicową Milicji Obywatelskiej Warszawa-Wola za wznoszenie okrzyków podczas antykomunistycznej manifestacji. W listopadzie 1986 roku został zatrzymany za rozrzucanie ulotek i ponownie za wznoszenie antykomunistycznych okrzyków po nabożeństwie w Katedrze św. Jana na Starym Mieście w Warszawie. Za te czyny został ukarany grzywną oraz kosztami postępowania przez kolegium ds. wykroczeń.
W 1988 roku został ponownie ukarany przez kolegium grzywną i kosztami postępowania za uczestnictwo i wznoszenie okrzyków podczas demonstracji (karę darowano na mocy amnestii w 1989 roku). Równocześnie Mariusz Kamiński został zarejestrowany przez Wojewódzki Urząd Spraw Wewnętrznych w ramach Sprawy Operacyjnego Rozpracowania o kryptonimie – Marszałek. W sprawie prowadzono wobec Kamińskiego kontrolę operacyjną pod kątem działalności w Niezależnym Zrzeszeniu Studentów (NZS) na Uniwersytecie Warszawskim.
W sierpniu 1988 roku Mariusz Kamiński został zatrzymany za udział w nielegalnej demonstracji i rozrzucanie „antypaństwowych” ulotek w Warszawie. Tym razem nie skierowano już jednak wniosku do kolegium i zakończyło się na rozmowie ostrzegawczej z milicją. We wrześniu 1988 roku Kamiński został objęty postępowaniem przez Wydział Śledczy Stołecznego Urzędu Spraw Wewnętrznych w związku z udziałem w nieuzgodnionym z władzami Uniwersytetu Warszawskiego zebraniu Prezydium Krajowej Komisji Koordynacyjnej NZS. W ostatnich dwóch sprawach Mariusz Kamiński nie został ukarany, a materiały go dotyczące wyłączono ze sprawy SOR Marszałek do osobnej Sprawy Operacyjnego Rozpracowania o kryptonimie Tryk, a potem Kamień. Nasuwa to podejrzenia, iż Mariusz Kamiński mógł w owym czasie pójść na współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa.
Liga Republikańska i wejście do Prawa i Sprawiedliwości
Po upadku komunizmu w Polsce Mariusz Kamiński jawił się jako zdecydowany zwolennik dekomunizacji w życiu publicznym. Był jednym z założycieli stowarzyszenia Liga Republikańska w 1993 roku. Organizacja ta znana była w latach 90-tych głównie z organizowania demonstracji przeciwko powrotowi byłych komunistów do władzy. Zorganizowali między innymi demonstracje przeciwko zaprzysiężeniu Aleksandra Kwaśniewskiego oraz przeciwko premierowi Józefowi Oleksemu. Przygotowywali również cykliczne demonstracje pod domem Wojciecha Jaruzelskiego w rocznice wprowadzenia Stanu Wojennego. Regularnie obrzucali jajkami pochody lewicowych działaczy.
W 2001 roku Mariusz Kamiński wraz z częścią działaczy Ligi Republikańskiej oraz częścią parlamentarzystów Akcji Wyborczej Solidarność założyli partię Przymierze Prawicy. W 2002 roku Przymierze Prawicy zostało wchłonięte przez Prawo i Sprawiedliwość. W ten sposób Mariusz Kamiński stał się członkiem Prawa i Sprawiedliwości.
Powołanie Centralnego Biura Antykorupcyjnego i pierwsza operacja specjalna
Mariusz Kamiński znany jest obecnie głównie jako inicjator powołania Centralnego Biura Antykorupcyjnego za czasów pierwszych rządów Prawa i Sprawiedliwości w latach 2005-2007. 3 sierpnia 2006 roku ówczesny premier Jarosław Kaczyński powołał go na pierwszego szefa nowotworzonej służby. Według ustawy CBA miało być „służbą specjalną do spraw zwalczania korupcji w życiu publicznym i gospodarczym, w szczególności w instytucjach państwowych i samorządowych, a także do zwalczania działalności godzącej w interesy ekonomiczne państwa.”
Powołanie Centralnego Biura Antykorupcyjnego było sztandarowym projektem Prawa i Sprawiedliwości w czasach gdy partia ta zdobywała władzę. Służba musiała więc rozpocząć swoje działania z wielkim przytupem. Do pierwszej antykorupcyjnej akcji wybrano aresztowanie prezesów firmy Kama Foods, której margarynami w owym czasie Polacy zajadali się powszechnie. Prezesi mieli otrzymać zarzuty działania na szkodę firmy. W wyniku ich działań Kama Foods miała stracić ponad 140 mln zł. Całe śledztwo w sprawie Kama Foods przeprowadziła opolska policja. CBA przyszło na gotowe i przejęło od policji sprawę tuż przed planowanym aresztowaniem podejrzanych.
Operacja aresztowania prezesów została starannie wyreżyserowana pod kątem medialnym. Wszystko było nagrywane kamerami tak jakby kręcono reklamę. Funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego eksperymentowali ze światłem i wielokrotnie powtarzali ujęcia tego jak wpadają z długą bronią do domów podejrzanych oraz ujęcia przeszukiwania by mieć pewność tego, że nagranie będzie miało doskonałą jakość. Tak przygotowany materiał przesłano do mediów, które go opublikowały.
CBA Mariusza Kamińskiego – służba do zwalczania przeciwników politycznych bezprawnymi metodami
Zanim powstało CBA, ściganiem korupcji zajmowała się głównie policja. Centralne Biuro Antykorupcyjne przejęło od policji obowiązki w zakresie zwalczania korupcji, jednakże na jego czele stanął nie fachowiec ale jeden z najważniejszych polityków Prawa i Sprawiedliwości. W efekcie służba ta od początku była mocno upolityczniona – nastawiona na realizację politycznych interesów Prawa i Sprawiedliwości. CBA za czasów Mariusza Kamińskiego stało się narzędziem do zwalczania przeciwników politycznych i konkurentów Prawa i Sprawiedliwości.
Mariusz Kamiński oraz jego najbliższy współpracownik Maciej Wąsik osobiście kierowali najbardziej upolitycznionymi śledztwami CBA. Trudno było nawet nazwać te działania ściganiem korupcji, gdyż agenci CBA często sami aranżowali sytuacje korupcyjne wykorzystując przy tym prowokacje, fałszywe dokumenty, podstawionych agentów i inne tego typu metody. Nagabywano wytypowanych polityków, ich współpracowników lub inne osoby publiczne do popełniania przestępstw korupcyjnych, co w polskim prawie jest zabronione i stanowi przestępstwo podżegania do korupcji. Manipulowano ludźmi lub wręcz na siłę ich wrabiano.
Działania Centralnego Biura Antykorupcyjnego przeciwko Beacie Sawickiej z PO
Pierwszą słynną polityczną ofiarą działań Centralnego Biura Antykorupcyjnego była posłanka Platformy Obywatelskiej Beata Sawicka. Sawicka została uwiedziona przez agenta CBA Tomasza Kaczmarka znanego obecnie jako Agent Tomek. Kaczmarek udawał przed Sawicką majętnego biznesmena. Z funduszy CBA kupował jej kwiaty oraz prezenty. Pisał do niej osobiste SMS-y. W ten sposób udało mu się ją uwieźć.
Beata Sawicka dała się złapać w sieć CBA i zgodziła zorganizować ustawiony przetarg na zakup działki na Helu. W zamian miała otrzymać znaczną łapówkę. Pieniądze miały być przekazane w ratach. CBA nagrało jak polityk odebrała pierwszą transzę łapówki w wysokości 50 tys. zł. Została zatrzymana zaraz po otrzymaniu drugiej transzy. Beacie Sawickiej postawiono zarzuty i została skazana na karę 3 lat pozbawienia wolności, pozbawienie praw publicznych na 4 lata i 40 tys. zł grzywny. W 2013 roku Sąd Apelacyjny w Warszawie zmienił zaskarżony wyrok i Sawicką uniewinnił. W uzasadnieniu sąd nie zaprzeczył, że dopuściła się przestępstwa, wskazał jednak że działania CBA były niezgodne z prawem.
Weronika Marczuk-Pazura kolejną ofiarą Agenta Tomka
Weronika Marczuk- Pazura to popularna niegdyś celebrytka i jednocześnie prawniczka. Jest z pochodzenia Ukrainką. Ona również padła ofiarą prowokacji zorganizowanej przez CBA i przeprowadzonej przez Tomasza Kaczmarka. Agent Tomek zaprzyjaźnił się z Marczuk-Pazurą udając biznesmena pragnącego robić interesy w Ukrainie. Przypadkiem dowiedział się, że Marczuk-Pazura jest znajomą Bogusława Seredyńskiego – prezesa Wydawnictw Naukowo-Technicznych, które miały być wówczas prywatyzowane. Kaczmarek wyraził zainteresowanie wzięciem udziały w prywatyzacji WNT. Namówił Marczuk-Pazurę by jej kancelaria reprezentowała jego firmę w przetargu. Któregoś dnia wcisnął jej do torby paczkę i stwierdził „że jest tam stówka” (100 tys. zł). Potem szybko się pożegnał udając, że się spieszy.
Weronika Marczuk-Pazura potraktowała te pieniądze jako wynagrodzenie dla jej kancelarii za reprezentowanie firmy Kaczmarka w zbliżającym się przetargu. Zdziwiła ją tylko nadmiernie wysoka kwota. Nie zdążyła jednak porozmawiać o niej z Kaczmarkiem bo została zatrzymana przez CBA pod zarzutem przyjęcia łapówki za ustawianie przetargu na sprzedaż Wydawnictw Naukowo-Technicznych.
W podobny sposób wrobiony został prezes Wydawnictw Naukowo-Technicznych – Bogusław Seredyński. Weronika Marczuk-Pazura przyprowadziła do niego Tomasza Kaczmarka udającego biznesmena oraz innego agenta, który udawał wspólnika. Obaj szybko zaczęli proponować Seredyńskiemu ustawienie przetargu na co on się nigdy nie dał namówić. Któregoś dnia upili Seredyńskiego, odwieźli do domu i podrzucili mu tam pieniądze. Po dwóch dniach został aresztowany przez CBA pod zarzutem ustawiania przetargu na sprzedaż Wydawnictw Naukowo-Technicznych.
Za czasów rządów PO-PSL prokuratura oczyściła z zarzutów zarówno Weronikę Marczuk-Pazurę jak i Bogusława Serdyńskiego. Seredyński w osobnym procesie wywalczył ponadto odszkodowanie od Skarbu Państwa za niesłuszne aresztowanie w wysokości 40 tys. zł.
Najdroższa akcja CBA, czyli jak umoczyć Aleksandra i Jolantę Kwaśniewskich
Kolejną słynną akcją CBA zorganizowaną w ramach eliminowania przeciwników politycznych Prawa i Sprawiedliwości była akcja przeciwko byłej parze prezydenckiej – Jolancie i Aleksandrowi Kwaśniewskim. Impuls do rozpoczęcia akcji dała nagrana i ujawniona wypowiedź byłego i nieżyjącego już premiera Józefa Oleksego. W potajemnie nagranej rozmowie z Aleksandrem Gudzowatym, Oleksy wypowiedział się następująco o majątku Kwaśniewskich: „Kupili przecież w Kazimierzu te całe wzgórze od Jasia Wołka. To jest ten artysta. …… Byłem tam. Piękne, najpiękniejsze miejsce w Kazimierzu. Też nie wiem na kogo, bo nie na siebie. Ale sam Jasio wygadał. Przyjaciel mojej żony. Ale ich sprawa, ja nikomu nie zazdroszczę.„.
Po upublicznieniu tej rozmowy Centralne Biuro Antykorupcyjne Mariusza Kamińskiego zaplanowało akcję przeciwko Kwaśniewskim o kryptonimie Krystyna. Według wstępnych założeń i ustaleń CBA para prezydencka miała kupić willę w Kazimierzu od zaprzyjaźnionej z nimi rencistki Marii Jaworskiej na podstawioną osobę – prezesa Budimexu Marka Michałowskiego. Po transakcji Jaworska miała dalej opiekować się domem a o środki finansowe na opłaty zwracać się do Jolanty Kwaśniewskiej.
Zadanie udowodnienia, że Kwaśniewscy posiadają nielegalnie zdobyty majątek przypadło Tomaszowi Kaczmarkowi. Agent Tomek udając biznesmena zdobył zaufanie rodziny Jaworskich i w końcu zaoferował im kupno willi w Kazimierzu. Do transakcji doszło i willa został zakupiona z funduszy CBA za 3 mln 100 tys. zł. Zakup był kontrolowany przez CBA i część zapłaty przekazana została w oznaczonych banknotach. Agenci CBA wszystko nagrywali i namierzali walizkę z banknotami. Liczono na to, że trafią one bezpośrednio do Kwaśniewskich. Tak się nie stało, gdyż Jaworska z synami postanowiła zawieźć banknoty do wymiany w zaprzyjaźnionym kantorze. Wówczas CBA przerwało całą akcję. Zgromadzony materiał w sprawie nie pozwolił na postawienie żadnych zarzutów Jolancie i Aleksandrowi Kwaśniewskich. Prokuratura wprawdzie wszczęła śledztwo w sprawie ale ostatecznie je umorzyła.
Najbardziej prawdopodobna teoria w sprawie rzekomej Willi Kwaśniewskich
W 2020 roku Centralne Biuro Antykorupcyjne opublikowało część materiałów w sprawie Kwaśniewskich. Ich analiza pozwala wysnuć wnioski dotyczące sprawy (być może subiektywne).
Willa w Kazimierzu Dolnym została kupiona od Marii Jaworskiej zaprzyjaźnionej z Jolantą i Aleksandrem Kwaśniewskimi przez prezesa Budimexu Marka Michałowskiego, który również był bliskim znajomym Kwaśniewskich. Michałowski kupił willę na siebie i dla siebie jako inwestycję kapitału. Być może został do transakcji namówiony przez Kwaśniewskich, którzy chcieli w ten sposób pomóc Marii Jaworskiej będącej w trudnej sytuacji finansowej – miała kłopoty z regulowaniem zobowiązań dotyczących całej nieruchomości. Po zakupie Michałowski postanowił nieformalnie użyczyć willę Kwaśniewskim. Od tej pory to oni decydowali w najważniejszych kwestiach związanych z nieruchomością. Sami nie byliby w stanie zakupić willi bo nie dysponowali wystarczającymi funduszami. Kwaśniewscy w willi bywali od dawna, gdyż dobrze znali Jaworską. Przyjeżdżali tam przykładowo w okresie wakacyjnym.
W efekcie transakcji sprzedaży, właścicielem nieruchomości stał się prezes Budimexu Marek Michałowski, który użyczył willę w użytkowanie Kwaśniewskim. Agent Tomek zaoferował kupno nieruchomości po dobrej cenie więc podjęto decyzję o skorzystaniu z oferty. Zapewne do sprzedaży by nie doszło gdyby to Kwaśniewscy byli faktycznymi właścicielami willi.
Afera gruntowa – działania CBA przeciwko Andrzejowi Lepperowi
Najsłynniejszą akcją zorganizowaną przez Centralne Biuro Antykorupcyjne z Mariuszem Kamińskim i Maciejem Wąsikiem na czele była prowokacja przeciwko Andrzejowi Lepperowi przeprowadzona w ramach tzw. afery gruntowej. Celem akcji miała być eliminacja z życia publicznego Andrzeja Leppera jako przewodniczącego Samoobrony. Prawo i Sprawiedliwość pozostawało wówczas w koalicji z Samoobroną ale prezes PiS Jarosław Kaczyński zapragnął wyeliminować jej szefa by przejąć posłów i elektorat koalicjanta.
Andrzej Lepper był ministrem rolnictwa w koalicyjnym rządzie PiS-u, Samoobrony i Ligi Polskich Rodzin. CBA przy pomocy podstawionych agentów i spreparowanych dokumentów próbowało nakłonić go do przyjęcia łapówki za odrolnienie ziemi w Muntowie na Mazurach. Akcja statecznie nie udała się. Andrzej Lepper został przez kogoś ostrzeżony o całej prowokacji i nie dał się uwikłać. Nie wiadomo więc czy w ogóle przyjąłby łapówkę. Kilka lat po akcji CBA Andrzej Lepper został znaleziony w swoim biurze powieszony na haku od worka treningowego. Według jednej z hipotez jego śmierć miała mieć związek z tym, iż publicznie zapowiadał ujawnienie sensacyjnych szczegółów dotyczących afery gruntowej.
Jak zdradził ostatnio w mediach Agent Tomek, pomimo fiaska operacji przeciwko Lepperowi, dwaj dyrektorzy zarządu operacyjno-śledczego CBA zostali za aferę gruntową w swoisty sposób nagrodzeni przez Wąsika i Kamińskiego. Zawieziono ich do Wiednia i tam zafundowano im dwa dni pobytu w domu publicznym za pieniądze podatników.
Skazanie Wąsika i Kamińskiego oraz ułaskawienie przez prezydenta Andrzeja Dudę
W 2015 roku Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia uznał Mariusza Kamińskiego winnym przekroczenia uprawnień w aferze gruntowej i skazał go na 3 lata bezwzględnego pozbawienia wolności oraz 10-letni zakaz zajmowania stanowisk w administracji publicznej i instytucjach państwowych. Maciej Wąsik usłyszał w tej sprawie wyrok 3 lat pozbawienia wolności. Sędzia Wojciech Łączewski w uzasadnieniu wyroku stwierdził, że Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik zaplanowali oraz zorganizowali całą prowokację wykorzystując sfałszowane dokumenty oraz podżegali do korupcji. Sąd Okręgowy w Warszawie w 2023 roku prawomocnym wyrokiem obniżył Kamińskiemu i Wąsikowi wyroki do dwóch lat pozbawienia wolności z 5-letnim zakazem zajmowania stanowisk w administracji publicznej.
Obaj uchylali się od wykonania kary ukrywając przed policją u prezydenta Andrzeja Dudy w Pałacu Prezydenckim. Po siłowym wyprowadzeniu trafili do więzienia ale odsiedzieli w nim tylko dwa tygodnie, gdyż zostali ułaskawieni przez prezydenta Andrzeja Dudę. Kamiński i Wąsik przez dwa tygodnie odsiadki symulowali ciężkie choroby i odmawiali przyjmowania posiłków. Kłamstwa o ich złym stanie zdrowia podtrzymywali w przestrzeni publicznej partyjni koledzy z Prawa i Sprawiedliwości. Po ułaskawieniu obaj skazani wyszli z więzienia uśmiechnięci i w doskonałym stanie zdrowotnym. Zapowiedzieli bojowo zemstę oraz dalszą walkę z przeciwnikami Prawa i Sprawiedliwości.
Mariusz Kamiński upokorzył się symulując w więzieniu chorobę i wymuszając tym swoje ułaskawienie. Wysłał nawet swoją żonę z błagalną misją do prezydenta Andrzeja Dudy. Andrzej Duda w całej sprawie dostrzegł z kolei dla siebie okazję do budowy wizerunku w prawicowym elektoracie. Ze spotkań z żoną Kamińskiego i żoną Wąsika wykonano wiele zdjęć dla mediów. Duda dostrzegł w sprawie również okazję do przejrzenia tajnych akt afery gruntowej – wybrał procedurę opartą na kodeksie karnym, a nie akt łaski na podstawie Konstytucji. W tajnej części akt afery gruntowej znajduje się chociażby sensacyjny zapis rozmowy braci Kaczyńskich tuż przed katastrofą w Smoleńsku. Podobno jest on niewygodny dla prezesa Jarosława Kaczyńskiego.
Obłuda Mariusza Kamińskiego
Mariusz Kamiński niemal wybłagał swoje ułaskawienie ale jeszcze kilka lat temu o podobnym ułaskawieniu byłego wiceministra spraw wewnętrznych i administracji Zbigniewa Sobotki przez Aleksandra Kwaśniewskiego wypowiadał się w Radiu ZET następująco:
„To oczywiście jest decyzja bezczelna, bezwstydna. Aleksander Kwaśniewski zachował się w tej sprawie nie jak prezydent ale jak „prezio”….. To po prostu jest sytuacja, no ręce opadają, ręce opadają, że tak może zachować się Prezydent Polski. Dziś korzysta tak naprawdę z pewnego przywileju, z którego korzystać się nie powinno. Pokazuje, że jest jakaś nierówność wobec obywateli, że są osoby szczególnie chronione i taką osobą jest dla Aleksandra Kwaśniewskiego pan Sobotka. Dlatego nie sądzę by politycy powinni być właśnie traktowani w sposób szczególny i ułaskawiani w jakimś szczególnym trybie. Jeżeli są skazani to takie są decyzje sądu i należy te decyzje przyjąć do wiadomości a wyborcy powinni to oceniać”.
Na pytanie Moniki Olejnik – co oznaczało dla niego ułaskawienie Sobotki, kontynuował: „Nierówność wobec obywateli, wobec prawa i właśnie to, że są osoby w sposób nienaturalny szczególnie chronione przed wymiarem sprawiedliwości, osoby z establishmentu z tak zwanej klasy politycznej i to jest jeden z powodów takiej głębokiej frustracji Polaków wobec tego co się dzieje w świecie polityki”.
Plan finansowania Prawa i Sprawiedliwości z dzikiej reprywatyzacji
Wiele szczegółów dotyczących działania Centralnego Bura Antykorupcyjnego pod kierunkiem Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika ujawnił mecenas Robert Nowaczyk zwany królem reprywatyzacji. W trakcie zeznań składanych przed sejmową Komisją Weryfikacyjną ds. Reprywatyzacji ujawnił, że Mariusz Kamiński oraz Maciej Wąsik próbowali wykorzystywać swoje stanowiska w CBA by wejść w proceder zarabiania na dzikiej reprywatyzacji. Planowali zarabianie nie tylko na skupie roszczeń ale również na pobieraniu haraczu od innych łowców roszczeń. Kto by nie zapłacił ten mógł mieć kłopoty z prokuraturą Zbigniewa Ziobry oraz z CBA.
Według mecenasa Nowaczyka, Centralne Biuro Antykorupcyjne miało nawet powołać specjalną kancelarię prawną do zarabiania na reprywatyzacji. Zatrudniony w niej został późniejszy szef CBA – Ernest Bejda. Kancelaria na dzikiej reprywatyzacji miała zdobywać fundusze dla Prawa i Sprawiedliwości. Kierownictwo PiS-u miało o tym pomyśle wiedzieć i wspierało go. Maciej Wąsik miał twierdzić, że byłoby to stałe źródło dochodu PiS (cyt. „działalność systemowa, a nie pojedynczy strzał„).
Mecenas Nowaczyk zeznał, że dostał od szefów CBA propozycję „nie do odrzucenia”, wedle której miał płacić ludziom z agencji 30% od każdej transakcji reprywatyzacyjnej w zamian za ochronę ze strony służb. Taka „propozycja” miała być składana również innym łowcom roszczeń.
Hanna Gronkiewicz-Waltz miała być kolejną ofiarą Centralnego Biura Antykorupcyjnego
Nowaczyk swoje rewelacje oparł na własnych doświadczeniach oraz na tym co usłyszał od wicedyrektora stołecznego Biura Gospodarki Nieruchomościami – Jakuba Rudnickiego. Jakub Rudnicki miał być umieszczony w BGN właśnie przez Kamińskiego i Wąsika głównie po to by wyczyścił roszczenia do działki przy Srebrnej 16, na której Jarosław Kaczyński wymarzył sobie budowę słynnych bliźniaczych wież. Kamiński i Wąsik znali dobrze Jakuba Rudnickiego. Mieli być nawet częstymi bywalcami na balangach alkoholowych organizowanych przez niego i jego brata Marcina.
Poza zadaniem wyczyszczenia Srebrnej 16 Jakub Rudnicki dostał podobno również od szefów CBA zadanie znalezienia odpowiedniej osoby w otoczeniu prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz Waltz. Osoba ta miała uwikłać Gronkiewicz-Waltz w korupcję przy reprywatyzacji. Prezydent Warszawy miała zostać namówiona do wzięcia łapówki. W akcji pomagać miało 2-3 agentów CBA udających w BGK specjalistów. Prowokacja nie została zrealizowana ze względu na odwołanie Mariusza Kamińskiego ze stanowiska szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego przez ówczesnego premiera Donalda Tuska. Odwołany został za nieprawidłowości w działaniach CBA.
Kilka lat po złożeniu sensacyjnych zeznań przed komisja śledczą mecenas Robert Nowaczyk nagle zmarł. W chwili śmierci miał jedynie 55 lat.
Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik inwigilowali nas Pegasusem
Za czasów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika Centralne Biuro Antykorupcyjne zakupiło od Izraela system Pegasus służący do inwigilacji cybernetycznej. System ten opracowany został na potrzeby izraelskich służb specjalnych i wojska do inwigilacji arabskich terrorystów. Pegasus pozwala na zdalny i pełny dostęp do wszystkich aplikacji i plików w telefonie ofiary. Przy pomocy programu można: nagrywać rozmowy, włączać kamerę lub mikrofon, śledzić lokalizację, robić zrzuty ekranu, robić zdjęcia itp. W instrukcji obsługi można przeczytać: „Pegasus to wiodące na świecie rozwiązanie do szpiegowania cybernetycznego, które umożliwia organom ścigania i agencjom wywiadowczym zdalne i potajemne wydobywanie cennych informacji z praktycznie każdego urządzenia przenośnego„. Pegasus umożliwia nie tylko wydobywanie informacji ale pozwala również na umieszczanie plików w telefonie ofiary np. wgrywanie SMS-ów, których ofiara nigdy nie wysłała.
Zakup Pegasusa dla Centralnego Biura Antykorupcyjnego został sfinansowany przez Ministerstwo Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry ze środków Funduszu Sprawiedliwości. Odbyło się to niezgodnie z prawem, gdyż CBA nie może być dofinansowywane z funduszów celowych. Środki Funduszu Sprawiedliwości powinny służyć do pomocy osobom pokrzywdzonym przestępstwem, pomocy postpenitencjarnej oraz zapobieganiu przestępczości. Tymczasem Centralne Biuro Antykorupcyjne wykorzystywało Pegasusa praktycznie wyłącznie do inwigilacji przeciwników Prawa i Sprawiedliwości.
Pierwszymi ujawnionymi ofiarami inwigilacji Pegasusem przez CBA byli:
- szef sztabu wyborczego Koalicji Obywatelskiej podczas kampanii w 2019 roku – Krzysztof Brejza;
- adwokat i polityk z otoczenia Donalda Tuska – Roman Giertych;
- prokurator, która wszczęła śledztwo w sprawie wyborów kopertowych – Ewa Wrzosek;
Inwigilowanych Pegasusem przez CBA było wiele osób i stale pojawiają się doniesienia o kolejnych. Nie sposób wszystkich wymienić z nazwiska i imienia. Są to politycy, prawnicy, wojskowi, dziennikarze, blogerzy, prezesi różnych organizacji, byli członkowie rządów a nawet byli członkowie samego Prawa i Sprawiedliwości. Prawo i Sprawiedliwość zbierało haki na każdego. Mogły się przydać w każdej chwili. Należy dodać, że większość ofiar nie dowie się nigdy o zainfekowaniu ich smartfonu Pegasusem przez CBA, gdyż sprawdzenie tego jest dosyć skomplikowane.
Maciej Wąsik do inwigilacji obywateli używał nie tylko Pegasusa. Miał w swoim gabinecie w CBA zainstalowane również specjalne stanowisko odsłuchowe pozwalające na podsłuchiwanie na bieżąco rozmów telefonicznych. Przez 3 lata logował się na nim ponad 6200 razy!
Zeznania skruszonego Agenta Tomka
Agent Tomek jest od lat skłócony z Mariuszem Kamińskim i Maciejem Wąsikiem. W Sądzie Okręgowego w Olsztynie toczy się sprawa dotycząca defraudacji publicznych dotacji w Fundacji Helper założonej przez Tomasza Kaczmarka. Głównymi oskarżonymi w tej sprawie są Tomasz Kaczmarek oraz jego żona Katarzyna. Agent Tomek nie ma więc już ochrony ze strony służb, a ponadto Prawo i Sprawiedliwość utraciło właśnie władzę. Zbliża się czas rozliczeń za łamanie prawa przez Centralne Biuro Antykorupcyjne. Służba utworzona przez Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika kompletnie nie nadaje się do reformy i ma zostać zlikwidowana. W tej sytuacji Tomasz Kaczmarek próbuje rozpaczliwie zostać świadkiem koronnym, by uniknąć odpowiedzialności. Sypie na lewo i prawo o tym jak razem z Kamińskim i Wąsikiem niszczyli ludzi.
Opowiadając w mediach o sprawie willi Kwaśniewskich stwierdził chociażby, że otrzymał od Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika konkretne polecenie „by jechać z Kwaśniewskimi jak z furą gnoju„. Miał w tej sprawie preparować dokumenty w taki sposób by można było Jolancie Kwaśniewskiej postawić zarzuty.
W ostatnim czasie Agent Tomek złożył również zawiadomienia w prokuraturze na Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Potem dla pewności podzielił się szczegółami w mediach. Zawiadomił prokuraturę m. in. o tym, że Mariusz Kamiński, Maciej Wąsik i Ernest Bejda kazali mu udostępniać tajne materiały z prowadzonych śledztw wybranym „dziennikarzom” będącym na pasku Prawa I Sprawiedliwości – Cezaremu Gmyzowi, Dorocie Kani, Tomaszowi Sakiewiczowi oraz Samuelowi Pereirze. Mieli te materiały wykorzystywać do nurzania w błocie przeciwników Prawa i Sprawiedliwości. Niektóre tajne materiały Mariusz Kamiński miał przekazywać Cezaremu Gmyzowi osobiście. Przekazywane były nawet materiały w sprawach, w których nie było wystarczających dowodów. Kamiński z Wąsikiem mieli wychodzić z założenia, że nic się nie może zmarnować.
Z relacji Tomasza Kaczmarka wynika również, że część poleceń służbowych otrzymywał od pijanego Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego na imprezach alkoholowych. Jak wynika ze zdjęć oraz nagrań krążących publicznie, Mariusz Kamiński, Maciej Wąsik oraz Tomasz Kaczmarek urządzali często imprezy alkoholowe. Według relacji mecenasa Roberta Nowaczyka podobno nawet zakupiono w tym celu dom w Warszawie z funduszy CBA. Zamiast przeznaczyć go na działalność operacyjną, urządzono tam melinę CBA i organizowano regularnie głośne libacje alkoholowe. Sąsiedzi okolicznych domów wzywali do tych libacji policję ale ta przestała przyjeżdżać, gdy zorientowała się, że tak się bawi CBA.