Afera Wizowa – PiS wydało 350 tys. polskich wiz za łapówkę

wrzesień 2023

Prawo i Sprawiedliwość maksymalizuje swoje zyski bez względu na normy prawne i moralne

Prawo i Sprawiedliwość to organizacja mafijna, która podobnie jak inne organizacje mafijne dąży do maksymalizacji swoich zysków gdzie tylko się da i jak tylko się da. W Polsce udało im się przekupić 1/3 społeczeństwa ich własnymi pieniędzmi i to wystarczyło do przejęcia pełni władzy na 8 lat. Na szczęście tylko 1/3 polskiego społeczeństwa okazała się przekupna i PiS nie jest już w stanie dokupić sobie większego poparcia bez względu na to co obieca.

Jak każda organizacja mafijna Prawo i Sprawiedliwość próbuje zarabiać bez względu na prawo ale również bez względu na normy moralne. Jednym z wyjątkowo bulwersujących sposobów bogacenia się członków mafii Prawo i Sprawiedliwość jest zarabianie na emigrantach. Pomysł dorabiania się na emigrantach podsunął im zapewne białoruski dyktator Aleksander Łukaszenka, który od lat zarabia na przerzutach uchodźców pod unijną granicę.

PiS postanowiło wykorzystać fakt, iż Polska jako członek strefy Schengen ma prawo wystawiać wizy uprawniające do pobytu na terenie całej strefy. Pozwolenie wydane przez jeden kraj Schengen uprawnia do pobytu w każdym innym kraju strefy. PiS zbudował więc system do zarabiania na handlu polskimi wizami w krajach Azji oraz Afryki. Wszystko na to wskazuje, iż głównym koordynatorem procederu miał być wiceminister spraw zagranicznych z PiS-u – Piotr Wawrzyk.

Wiceminister Spraw Zagranicznych Piotr Wawrzyk z Prawa i Sprawiedliwości
Wiceminister Spraw Zagranicznych Piotr Wawrzyk (Prawo i Sprawiedliwość)

Reżim PiS oraz reżim białoruski przy sprzedaży wiz korzystają z usług tej samej firmy

Podwaliny pod zbudowanie systemu handlu polskimi wizami położyła PiS-owska nowelizacja ustawy o służbie cywilnej. PiS przepchnął ją przez parlament zaraz po przejęciu władzy w 2015 roku. Nowelizacja umożliwiła wymianę kadr w placówkach dyplomatycznych na PiS-owskich nominatów. W zasadzie PiS wymienił wszystkich i tym samym przejął kontrolę nad systemem wydawania polskich wiz na świecie. Zaraz potem polska wiza, uprawniając do pobytu w strefie Schengen, stała się dokumentem na sprzedaż. Każdy może ją kupić jeżeli tylko zapłaci odpowiednią sumę urzędnikom reżimu PiS.

Do pośredniczenia w przekazywaniu łapówek za uzyskanie polskiej wizy wynajęta przez PiS została indyjska firma specjalizująca się w tego rodzaju szemranych transakcjach – VFS Global. Firma ta ma spore doświadczenie i od wielu lat organizuje nielegalną emigrację do wielu krajów. Być może VFS Global polecił  PiS-owi Aleksander Łukaszenka, gdyż od lat korzysta on z jej usług przy przerzucaniu emigrantów na polską granicę.

Łapówka już za samą możliwość złożenia wniosku wizowego

W oficjalnym języku organizowanie nielegalnego przerzutu emigrantów nazywane jest elegancko – outsourcingiem wizowym. Siedem polskich ambasad i konsulatów w krajach afrykańskich i azjatyckich podpisało z firmą VFS Global umowy właśnie na ów outsourcing wizowy. Od tego momentu VFS Global zajmuje się intensywnym wyszukiwaniem klientów na polską wizę oraz wymuszaniem łapówek za możliwość złożenia w polskim konsulacie dokumentów wizowych, a w końcu za pozytywną decyzję wizową.

Każdy ubiegający się o wizę w polskim konsulacie musi złożyć wniosek wizowy oraz przejść rozmowę z urzędnikiem konsularnym. Ilość terminów na złożenie wniosku i odbycie rozmowy z urzędnikiem jest oczywiście ograniczona. Terminy te stały się więc przedmiotem handlu organizowanego przez VFS Global. Sama „usługa” wpisania na termin w konsulacie kosztuje równowartość od 2,5 do 4 tys. zł. Polskie służby konsularne o wszelkich wolnych terminach informują w pierwszej kolejność firmę VFS Global, która natychmiast za pośrednictwem Internetu blokuje tzw. sloty z terminami na fikcyjne nazwiska. Od strony technicznej odbywa się to w ten sposób, że na czas rezerwacji wolnych terminów system internetowej rezerwacji jest wyłączany z ogólnego dostępu. Widoczny jest komunikat o jego przeciążeniu co ma być usprawiedliwiane dużą liczbą chętnych. Problemów z dostępem nie ma jednak specjalnie stworzony bot firmy VFS Global, który z automatu zapełnia fikcyjnymi nazwiskami wszystkie sloty z wolnymi terminami. Cała operacja trwa kilkadziesiąt sekund. Po jakimś czasie system udostępniany jest na nowo ale już nie ma czego rezerwować. Terminy zarezerwowane przez VFS Global są następnie sprzedawane. Jest to możliwe, gdyż polskie konsulaty współpracujące z VFS Global, umożliwiają zmianę personaliów osoby, na którą dany termin został zarezerwowany.

Przejmowanie terminów przez VFS Global prowadzi do sytuacji, że z kolejki po polską wizę wypychani są fachowcy, których polska gospodarka potrzebuje np. informatycy czy programiści. Konfederacja Lewiatan, reprezentująca polskich przedsiębiorców prywatnych, od lat skarży się, że nawet pracownicy IT mający gwarancję zatrudnienia w konkretnej polskiej firmie, nie są w stanie zarezerwować miesiącami terminu na złożenie wniosku wizowego w polskim konsulacie.

Pozytywna weryfikacja wniosku wizowego wiąże się z kolejną łapówką

Klient kupujący termin na złożenie wniosku wizowego i rozmowę z pracownikiem konsulatu nie ma żadnej gwarancji, że jego wniosek wizowy przejdzie pozytywną weryfikację. Kupuje jedynie możliwość złożenia wniosku wizowego. Za jego pozytywną weryfikację musi zapłacić osobną łapówkę. Osoby, które nawet spełniają wszelkie wymogi by uzyskać wizę pracowniczą, studencką czy turystyczną jej nie otrzymają jeżeli nie zapłacą. Decyzja odmowna ma zwykle lakoniczne uzasadnienie lub po prostu nie zawiera żadnego uzasadnienia.

W komentarzach na Google Map pod polskim konsulatem w Mumbaju przeczytać można wiele negatywnych komentarzy. Hindusi masową skarżą się, że ich wnioski o wizy odrzucane były kompletnie bez powodu pomimo spełnienia wszelkich wymagań. Wielu składało wnioski wizowe po kilka razy i za każdym razem pobierane były od nich kolejne opłaty wizowe. Pracownicy polskich konsulatów w Indiach oceniani są w komentarzach powszechnie jako aroganccy i nastawieni głównie na wyciąganie pieniędzy.

Polskie wizy za łapówkę oferowane są również emigrantom koczującym na polskiej granicy z Białorusią. Większość z tych osób zapłaciła już wcześniej reżimowi Łukaszenki za przerzut do Europy. Do Polski wjechać nie mogą bo Polska Straż Graniczna cofa ich z powrotem na terytorium Białorusi. Otrzymują wówczas ofertę kupna polskiej wizy. Cena waha się od 250 do 1000 Euro. Ci, którzy mają jeszcze jakieś pieniądze, płacą i mogą wjechać. Pośrednikami w tym interesie są podobno rosyjskie firmy.

Handel polskimi wizami kwitnie w Internecie a nawet sprzedawane są na straganach

Polskie wizy sprzedawane są w przeróżny sposób. Przykładowo pod polską ambasadą w jednym z krajów afrykańskich ustawiono specjalne stoiska, na których za równowartość kilku tysięcy dolarów, każdy chętny może kupić gotowe podstemplowane dokumenty z wolnym miejscem na wpisanie personaliów.

W Internecie aż roi się od ofert sprzedaży polskich wiz. Bez trudu można takie oferty znaleźć na TiK Toku, You Tubie, Facebooku czy w innych serwisach społecznościowych. Jak wynika z internetowych komentarzy chętnych nie brakuje. Podobno jednak nie wszyscy spośród tych, którzy zapłacili łapówkę, polską wizę otrzymali. Taka sytuacja miała miejsce chociażby w Ugandzie, gdzie ponad 200 osób oskarża polskie władze o wyłudzenie łącznie prawie miliona dolarów łapówek za wizy, których ostatecznie nie otrzymali. Wydanie kilku tysięcy dolarów łapówki za polską wizę stanowi dla ubogich ludzi z Afryki lub Azji spory wydatek. Często wyprzedają w tym celu całość lub znaczną część majątku. Na łapówkę składają się nierzadko całe rodziny a nawet wioski. Wszyscy liczą na to, że jeden emigrant ściągnie z czasem do siebie resztę. Oszukiwanie takich ludzi musi prowadzić do sporych dramatów.

Listy Wawrzyka z klientami premium

Jak wspomniałem głównym organizatorem handlu wizami ma być wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk. Według doniesień on i jego współpracownicy wykorzystując polski system wizowy stworzyli nawet nowy kanał przerzutowy emigrantów do Stanów Zjednoczonych Ameryki. Usługa przyznania polskiej wizy i przerzutu emigranta do tego kraju kosztowała od 20 do 40 tys. dolarów. Proceder miał być nadzorowany bezpośrednio przez samego Piotra Wawrzyka lub jego najbliższych współpracowników np. Edgara Kobosa. Edgar Kobos miał być w całym procederze tzw. „załatwiaczem”. Wyszukiwał i opiekował się klientami premium.

W gabinetach MSZ ustalano listy klientów premium, to znaczy takich którzy wykupili pakiet wiz dla całej grupy osób lub zakupili polską wizę wielokrotnego wjazdu z opcją przerzutu do USA przez Meksyk. Listy klientów premium przekazywane były mailowo do odpowiednich urzędów konsularnych. Zawierały kilkadziesiąt albo nawet ponad sto nazwisk. Na listach znajdowały się telefony do klientów, tak by konsulat mógł sprawniej się z nimi kontaktować. Po wysłaniu listy Piotr Wawrzyk i Edgar Kobos mieli mocno naciskać na odpowiedni urząd konsularny by jak najszybciej przyznał wizy osobom z przesłanej listy.

Przerzut do USA metodą na filmowców z Bollywood

Onet opisał historię jak polskie konsulaty w Delhi oraz Mumbaju otrzymały listy Wawrzyka, na których znajdowało się łącznie 36 osób, z czego 25 nosiła takie samo nazwisko – Patel. Wszyscy oni mieli dostać polską wizę wielokrotnego użytku. Zamierzali rzekomo kręcić w Polsce film dla Bollywood pt. „Asati”. Wizy zostały przyznane po osobistej interwencji Piotra Wawrzyka. Owi filmowcy „odnaleźli się” potem z polskimi wizami na meksykańsko-amerykańskiej granicy. Oczywiście nie kręcili tam żadnego filmu tylko próbowali dostać się do USA.

Miesiąc po przyznaniu wiz pierwszej grupie bollywoodzkich filmowców, do tych samych konsulatów trafiła mailowo kolejna lista Wawrzyka z tym samym uzasadnieniem. Piotr Wawrzyk domagał się przyznania wiz wielokrotnego użytku dla ponad stu kolejnych pseudo-filmowców Bollywood. Tym razem mieli kręcić w naszym kraju film pt. „Milton in Malta”. Pracownicy konsulatu, którzy zapewne nie dostali swojej działki, postanowili sprawdzić owych filmowców. Okazało się, że nie mają oni nic wspólnego z żadnym przemysłem filmowym. Wiz więc początkowo odmówiono. Po stanowczej interwencji Edgara Kobosa decyzję zmieniono i pseudo-filmowcy otrzymali polskie wizy wielokrotnego użytku. Żadnego filmu, ani w Polsce, ani na Malcie jednak nie nakręcili. Gdzie teraz są? – nie wiadomo, zapewne w Meksyku lub już w Stanach Zjednoczonych czy Kanadzie.

Służby amerykańskie informowały wielokrotnie Polskę o tym, że polskie wizy wykorzystywane są masowo przy przekraczaniu granicy USA przez Gruzinów czy Hindusów. Reakcji ze strony polskiej oczywiście nigdy nie było.

Rozporządzenie Piotra Wawrzyka ułatwiające przepływ emigrantów

W czerwcu 2023 roku wiceminister Piotr Wawrzyk przedstawił projekt rozporządzenia przygotowywanego w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, które zakładało rozszerzenie outsourcingu wizowego na kolejne firmy i kraje. Jak wiadomo jednak outsourcing wizowy działał już na pełną skalę i nie potrzebne było do tego nowe rozporządzenie. Sankcjonowało ono cały proceder i znacznie go usprawniało. Była tam zawarta jedna kluczowa zmiana – wnioski wizowe miały być ostatecznie zatwierdzane nie w konsulatach ale w samym Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Prywatne podmioty pośredniczące miały wszelkie wnioski wizowe przekazywać właśnie do zatwierdzenia w MSZ w Warszawie. Dzięki temu współpracownicy Wawrzyka nie musieliby już naciskać na konsulaty by zatwierdzały ich listy kandydatów. Zatwierdzali by je sami w budynku MSZ w Warszawie. Malało również ryzyko sprzedawania wiz przez pracowników konsulatów poza wiedzą Prawa i Sprawiedliwości.

Rozporządzenie wymieniało kraje, które miały być objęte outsourcingiem. Wymieniono 21 państw: Arabię Saudyjską, Armenię, Azerbejdżan, Białoruś, Filipiny, Gruzję, Indie, Indonezję, Iran, Katar, Kazachstan, Kuwejt, Mołdawię, Nigerię, Pakistan, Tajlandię, Turcję, Ukrainę, Uzbekistan, Wietnam oraz Zjednoczone Emiraty Arabskie. Zakładano, że dzięki rozporządzeniu do Polski trafi o 400 tys. cudzoziemców więcej.

Dla 6 tys. azjatyckich pracowników Orlen wybudował nawet specjalne kontenerowe miasteczko w gminie Stara Biała. Mają tam być zakwaterowani tani pracownicy z krajów trzeciego świata wykorzystywani przy rozbudowie Orlenu. Jak wiadomo zarządzany przez Daniela Obajtka Orlen jest całkowicie kontrolowany przez PiS. Jego środki finansowe wykorzystywane są przez tę partię chociażby do wykupywania niezależnych mediów w całej Polsce. Sprowadzając tanią siłę roboczą dla Orlenu PiS osiągnie podwójne korzyści – zarobi na łapówkach za wizy oraz skorzysta na taniej pracy.

Miasteczko dla emigrantów wykorzystywanych do budowy infrastruktury Orlenu
Orlen City – miasteczko dla emigrantów wykorzystywanych przez Orlen

Aby obsłużyć planowany w rozporządzeniu zwiększony napływ cudzoziemców do Polski, MSZ w kwietniu 2023 roku utworzyło w Łodzi nowe Centrum Decyzji Wizowych. Pomysłodawcą Centrum był Jakub Osajda – członek rodziny i asystent Piotra Wawrzyka pełniący w MSZ funkcję dyrektora Biura Służby Zagranicznej. Centrum już działa i ściśle współpracuje z VFS Global. Wynajęcie powierzchni CDW kosztuje polskiego podatnika co miesiąc 35 tys. zł. Docelowo ma być tam zatrudnionych 160 osób ale na razie Centrum działa w ograniczonym zakresie bo ze względu na zbliżające się wybory rozporządzenie Wawrzyka nie jest publikowane. Prawo i Sprawiedliwość udaje wręcz, że się z niego wycofało. Rozporządzenie nie pasuje do przedwyborczej antyemigranckiej narracji Prawa i Sprawiedliwość, szczególnie w sytuacji gdy w siłę rośnie Konfederacja. Cały proceder sprzedawania wiz działa oczywiście nieprzerwanie dalej ale na dotychczasowych zasadach.

Handel polskimi wizami doprowadził do masowego napływu emigrantów do Europy

Według danych Eurostatu, Polska za czasów rządów PiS jest absolutnym liderem masowego wydawania wiz dla emigrantów. W 2020 r. było to 600 tys. wiz pracowniczych, w 2021 r. – 967 tys. wiz, a w 2022 r. 700 tys. Co trzecia wiza pracownicza wydana w Europie wydawana jest przez Polskę. Pozycję lidera w ściąganiu emigrantów zajmujemy w Unii Europejskiej nieprzerwanie od 2016 roku, a więc dokładnie od pierwszego roku rządów Prawa i Sprawiedliwości.

Większość cudzoziemców, którzy otrzymali polskie wizy, wykorzystała je do podjęcia pracy nie w Polsce ale w innym kraju unijnym. W Internecie opisany jest przypadek jednej z kontroli Polskiej Straży Granicznej prowadzonej w gruzińskiej agencji zatrudnienia. Agencja pośredniczyła  w uzyskaniu wiz przez 1647 emigrantów. Jak się okazało żadna z tych osób nie podjęła nigdy zatrudnienia w Polsce, ani nie założyła tu działalności. Zapewne wyjechali do pracy w Niemczech lub w innym bogatym kraju UE. Eurostat podaje, że w 2022 r. 82 tys. cudzoziemców z polskimi wizami pracowniczymi nie podjęła w ogóle w Polsce pracy ani nie założyła działalności. W 2021 r. takich cudzoziemców było jeszcze więcej bo aż 152 tys. Dla wielu emigrantów Polska jest więc jedynie krajem, w którego konsulacie za łapówkę można uzyskać po prostu wizę do strefy Schengen i tyle.

Do strefy Schengen mogą trafiać ekstremiści i terroryści

Przed przejęciem władzy w Polsce przez PiS wnioski wizowe z krajów uważanych za niebezpieczne ze względu na ekstremizm czy terroryzm, weryfikowane były szczegółowo przez polskie służby specjalne i to zarówno w Polsce jak i w placówkach konsularnych. Państwo PiS w zasadzie zaniechało weryfikowania ubiegających się o wizę. Sprawdzane jest w zasadzie głównie to czy ktoś dał łapówę, czy nie. W efekcie, do Polski i dalej do strefy Schengen czy Stanów Zjednoczonych mogło trafić mnóstwo ekstremistów lub wręcz terrorystów.

W latach 2021-23 urzędnicy PiS wydali między 250 a 350 tys. wiz pracowniczych dla obywateli Pakistanu, Bangladeszu, Iranu, Iraku czy Nigerii. PiS wpuszczając do Polski setki tysięcy niezweryfikowanych emigrantów doprowadził do drastycznego wzrostu zagrożenia terrorystycznego w naszym kraju. Wzrosło również zagrożenie pospolitą przestępczością.

Sprzeciw krajów docelowej emigracji

Handel wizami Scghengen przez ludzi Prawa i Sprawiedliwości oraz związany z tym masowy napływ emigrantów do Europy musiał w końcu doprowadzić do sprzeciwu w krajach docelowej emigracji. Służby graniczne Niemiec, Szwecji oraz Stanów Zjednoczonych zaczęły podnosić alarm, że masowo napływają do nich emigranci z polskimi wizami uzyskanymi za łapówkę w polskich konsulatach. Podnoszono kwestię, iż polskie służby konsularne sprzedają wizy niezweryfikowanym osobom z krajów uważnych za sprzyjające terroryzmowi. Współpracująca z PiS-owskim reżimem Indyjska firma outsourcingu wizowego – VFS Global stała się obiektem międzynarodowego śledztwa. Istotnym wątkiem tego śledztwa jest współpraca VFS Global z powołanym przez PiS Centrum Decyzji Wizowych.

Unijna komisarz do spraw wewnętrznych Ylva Johansson zażądała od ministra spraw zagranicznych Zbigniewa Rau szczegółowych wyjaśnień w sprawie 350 tys. wiz przyznanych potencjalnie za łapówkę przez polskie służby konsularne. Odpowiedział jej wiceminister MSZ Paweł Jabłoński. Stwierdził, że cała sprawa jest polityczną nagonką na PiS i że proceder miał marginalną skalę. Minister nie ustosunkował się w zasadzie w ogóle do szczegółowych pytań komisarz Johansson. Jego odpowiedź uznana została przez biuro komisarz za niewystarczającą. Ponadto wskazano, że wyjaśnień powinien udzielić minister Rau a nie jego zastępca. Polskie MSZ na razie nie zareagowało na te zarzuty. Należy dodać, że szef MSZ Zbigniew Rau z pewnością wiedział o całym procederze. Bez jego wiedzy proceder byłby po prostu niemożliwy. Zapewne czerpał z niego jakieś korzyści finansowe.

Wiceminister Spraw Zagranicznych Piotr Wawrzyk i minister Zbigniew Rau zadowoleni z interesu
Wiceminister Piotr Wawrzyk i minister Zbigniew Rau (Ministerstwo Spraw Zagranicznych)

Lipne śledztwa Centralnego Biura Antykorupcyjnego i prokuratury

W sytuacji wszczęcia międzynarodowego śledztwa, kontrolowane przez PiS Centralne Biuro Antykorupcyjne i prokuratura wszczęły własne postępowania w sprawie handlu wizami. Jak wynika z dotychczasowych działań obu tych instytucji, wszczęte postępowania mają na celu przewlekanie sprawy, ukrywanie dowodów i umniejszanie skali procederu. Postępowania te ograniczają się jedynie do kilkuset spośród setek tysięcy przypadków przehandlowanych polskich wiz. Aresztowane zostały jedynie trzy osoby, m.in. Edgar Kobos. Przesiedział w areszcie jedynie symboliczny miesiąc i został wypuszczony. W sumie siedem osób usłyszało zarzuty ale nie wiadomo czy wobec nich wniesione zostaną ostatecznie akty oskarżenia.

Skala mega afery wizowej jest ewidentnie umniejszana. Do polityków PiS drogą SMS-ową rozesłany został tzw. przekaz dnia wedle którego mają podkreślać w wywiadach, że prokuratura bada jedynie kilkaset przypadków, problem jest marginalny a cała afera wizowa to jedynie mała aferka.

Gdzie jest wiceminister Piotr Wawrzyk?

Po wszczęciu przez Prokuraturę śledztwa wiceminister MSZ Piotr Wawrzyk upozorował próbę samobójczą. Pewnego dnia jego znajomy wezwał do mieszkania wiceministra policję, która stwierdziła u Wawrzyka zadrapania na nadgarstkach. Na stole znajdował się list pożegnalny. Piotr Wawrzyk twierdził w nim, że swoimi działaniami chciał po prostu pomóc biedakom z krajów Trzeciego Świata w uzyskaniu wizy do Europy. Po incydencie Wawrzyk trafił na krótką obserwację psychiatryczną do szpitala.

Cała sytuacja okazała się pretekstem do schowania Piotra Wawrzyka. Premier Mateusz Morawiecki zdymisjonował go ze stanowiska wiceministra MSZ. Oficjalnie nie za aferę wizową ale za rzekomy „brak satysfakcjonującej współpracy”. Obecnie Piotr Wawrzyk gdzieś zniknął i nikt nie wie gdzie przebywa. Być może został na jakiś czas ukryty przed pytaniami dziennikarzy, w którymś ze szpitali psychiatrycznych. Według nieoficjalnych informacji, po ewentualnie wygranych przez PiS wyborach, ma obiecaną intratną posadę w radzie nadzorczej lub zarządzie którejś ze spółek Skarbu Państwa.

Reperkusje dla Polski

W efekcie afery wizowej Niemcy rozważają bardzo poważnie wprowadzenie kontroli na granicach z Polską. Ministrowie spraw wewnętrznych Brandenburgii i Saksonii już zwrócili się do ministra spraw zagranicznych Niemiec o wprowadzenie kontroli na granicy polsko-niemieckiej. Każdego dnia przez polską granicę przybywa do tych landów ponad 600 imigrantów. W dłuższej perspektywie może nam grozić nawet wykluczenie ze strefy Schengen, a wówczas wrócą pełne kontrole na polskich granicach. Z kolei w Stanach Zjednoczonych może zostać podniesiona kwestia przywrócenia wiz dla Polaków, gdyż USA mają również spore problemy z napływem emigrantów posiadających wizę wydaną przez polskie urzędy konsularne.


Emigranci koczujący pod polską ambasadą w Nigerii

Przeczytaj również:
Przeczytaj również:
Don`t copy text!